Test: Interfejs do streamingu Mackie Mainstream
Coś w sam raz dla początkujących streamerów Autor: Marek Korbecki • 30 lipca 2024Popularność streamingu systematycznie rośnie i wynika z łatwości produkowania podcastów, wszelkiego rodzaju transmisji np. z rozgrywek gier sieciowych, wykładów itd. Wynika także z radykalnego wzrostu szybkości łączy internetowych oraz coraz szerszej dostępności dedykowanego sprzętu.
Jedną z firm, które wsiadły do tego pociągu, jest Mackie, a kolejnym już przedstawicielem tej grupy urządzeń jest bohater niniejszego artykułu, Mackie Mainstream. Jest to już drugie po DLZ Creatorze (możecie poczytać o nim tutaj) urządzenie tej marki, jakie w ostatnich miesiącach trafiło na moje biurko, i kolejne, którego powstanie świadczy o mocnym zainteresowaniu firmy rynkiem wszelkiej maści mikserów i interfejsów przeznaczonych dla osób zajmujących się produkcją materiałów internetowych.
Spis treści:
- Mackie Mainstream – komu, komu?
- Co my tu mamy…
- Popatrzmy na plecy
- Podłączamy
- Mackie Mainstream jako interfejs audio – czy to się uda?
- Na zakończenie
Mackie Mainstream – komu, komu?
Mainstream to poręczny, kompaktowy interfejs audio/wideo, pozwalający na realizację transmisji strumieniowych. Wymagania na tym polu są różne, a Mainstream jest produktem – moim zdaniem - przeznaczonym dla osób o tych odrobinę skromniejszych. Zanim jednak przejdę do konkretów, kilka słów o tym, dla kogo konkretnie. Przede wszystkim dla tych, którzy chcieliby zacząć bawić się w produkcję audycji wideo, vlogów, i to nawet z udziałem gości. Mainstream może bowiem funkcjonować jako interfejs przechwytujący obraz i dźwięk ze źródeł zewnętrznych, takich jak kamery i mikrofony. Przyznać tu muszę, że jakkolwiek z początku podchodziłem do niego „z pewną taką nieśmiałością”, to z biegiem czasu praca z nim (w ramach testów) zaczęła mi się coraz bardziej podobać.
Nowy Mackie sprawdzi się również na biurkach osób transmitujących swoje poczynania w rozgrywkach, i to niekoniecznie sieciowych, a także produkujących „poradniki” do gier czy programów komputerowych. Co więcej, używających nie tylko komputerów, ale i konsol. W tym ostatnim przypadku na wagę złota będą złącza HDMI, wlotowe i przelotowe, dzięki którym obraz z konsoli trafia do interfejsu, a jednocześnie może być wyświetlany tak, jak zwykle, czyli np. na ekranie telewizora.
Jako kolejne zastosowanie Mainstreama wskazałbym pracę czysto w charakterze karty przechwytującej cyfrowy strumień wideo, który można zarejestrować w rozdzielczości Full HD 60 Hz, jakkolwiek obraz przekazywany na „przelot” HDMI może mieć rozdzielczość 4K. Rejestrowany obraz może pochodzić z kamer(y) podłączonych do wlotu HDMI i portu USB-C, a materiały zarejestrowane w oprogramowaniu – czy to dedykowanym dla streamingu, jak OBS Studio, czy NLE, dla przykładu Vegas Pro – zmontujemy offline i użyjemy w swoich transmisjach. Niestety, jako że Mainstream nie ma analogowych złącz wideo, nie przyda nam się do prac związanych z tzw. digitalizacją. Może jednak posłużyć jako prosty interfejs audio, za pomocą którego dokonamy nagrań w dowolnej aplikacji, o czym będzie tu jeszcze mowa. Możliwości zastosowań są więc szerokie.
Co my tu mamy…
Panel przedni zawiera w zasadzie wszystkie niezbędne regulatory i prztyczki. W górnym rzędzie ulokowane zostały przyciski funkcyjne, których działanie możemy zmapować w oprogramowaniu, z którym urządzenie współpracuje. Jest ich sześć, a kolorowe, podświetlane ikony, którymi zostały opatrzone, ułatwiają zapamiętanie – poprzez skojarzenie – przypisanych im funkcji.
Sekcja poniżej to zbiór elementów sterowania poziomami sygnałów audio. Pierwszy z dwóch dużych potencjometrów pozwala regulować poziom wzmocnienia na wejściu mikrofonowo-liniowym lub z headsetu, drugi natomiast głośność odsłuchu słuchawkowego, również tego na headsecie.
Mamy też trzy mniejsze gałki. Pierwsza reguluje poziom głośności sygnału pochodzącego z komputera, do którego Mainstream został podłączony. Druga odpowiada za głośność dźwięku dostarczanego złączem HDMI. Trzecia, umieszczona skrajnie po prawej stronie, służy jako regulator poziomu sygnału, jaki trafia na wyjścia monitorowe. Wszystkie są oznaczone stosownymi piktogramami – te dla sygnałów wejściowych w kolorze białym, dla wyjściowych zielonym. Ułatwia to orientację w początkowym okresie obcowania z Mainstreamem.
Są jeszcze cztery przyciski – dwa pierwsze pozwalają na wyciszanie sygnałów wejściowych z mikrofonu (uwaga! Nie działa on w odniesieniu do mikrofonu USB-C) oraz np. smartfona podłączonego do gniazda Aux. Trzeci odcina sygnał audio HDMI, choć umieszczony jest po przeciwległej stronie panelu, co regulator poziomu, czwarty natomiast wyłącza odsłuch, słuchawkowy i monitorowy jednocześnie – w sumie nie rozumiem, dlaczego ta funkcjonalność została tu połączona...
Niemal na samym środku znajduje się słupkowy miernik poziomu. Zasadniczo wskazuje on siłę sygnału wyjściowego – inaczej mówiąc, nie dostarcza nam informacji o tym, czy wejście, np. mikrofonowe, zostało poprawnie wysterowane, a na wskazania wpływ ma ustawienie zarówno potencjometru poziomu sygnału przychodzącego, jak i głośności odsłuchu. Tak więc nawet jeśli sygnał wejściowy jest do bólu przesterowany, ale poziom odsłuchu ustawiony został nisko, miernik nas o tym nie poinformuje. Służy do tego jedynie maciupeńka dioda obok regulatora. Szkoda, że – ja przynajmniej nie znalazłem takiej opcji – nie mamy możliwości przełączenia trybu pracy miernika.
Popatrzmy na plecy
Zajrzyjmy teraz na tylny panel. Tu zobaczymy wszystkie gniazda, w jakie Mainstrem został uzbrojony. Pierwszym złączem jest główny port USB-C, którym urządzenie komunikuje się z komputerem realizującym zapis/przekaz strumieniowy. Tędy też dociera do interfejsu zasilanie. Co prawda, w skróconej instrukcji obsługi napisano „It only accepts certified USB-C≥3.1 cables”, ale to nieprawda! Mainstream z powodzeniem podłączyłem przy użyciu pierwszego z brzegu kabla USB-C/USB-A.
Dalej mamy dwa gniazda koncentratora USB. Możemy do nich podłączyć np. mikrofon USB, pendrive, kamerkę internetową itd. Kolejna sekcja, z dwoma gniazdami HDMI, służy do wprowadzenia sygnału audio-wideo (np. z konsoli do gier czy kamery) i przelotowego wyprowadzenia go na zewnętrzny monitor.
Przesuwając się dalej w prawo napotykamy dwa gniazda TRS ¼” do podłączenia monitorów odsłuchowych. Sąsiaduje z nimi gniazdo słuchawkowe tego samego typu, tyle że stereo.
Następne w kolejności jest złącze TRS 1/8” dla smartfona bądź „empetrójki”, a obok niego gniazdo combo. Podłączone doń może zostać źródło sygnału liniowego bądź mikrofon dynamiczny lub pojemnościowy, albowiem Mainstream jest w stanie dostarczyć takowemu zasilanie fantomowe 48 V, aktywowane włącznikiem. Powyżej znajduje się kolejne – ostatnie już – gniazdo 1/8”, w którym umieścimy wtyk headsetu, o ile go używamy. Może to być nawet zwyczajny headset do smartfona. Umieszczony nieopodal dedykowany przełącznik służy do aktywowania i dezaktywowania bezpośredniego odsłuchu sygnału z wejść mikrofonowych.
Podłączamy
Aby Mainstream mógł dogadać się z komputerem, niezbędne będzie zainstalowanie sterowników, a także – opcjonalnie - oprogramowania Matrix. Jest to swego rodzaju konfigurator i mikser audio. Ale…
Do przetestowania pracy urządzenia wykorzystałem nieskomplikowany zestaw kilku urządzeń – bezlusterkowiec Sony A7 III w roli kamery, laptop z uruchomioną grą, tzw. kamerka sportowa, mikrofon dynamiczny, monitor do podglądu obrazu z laptopa, headset do smartfona, mp3-ka i tzw. głośniki multimedialne jako monitory odsłuchowe.
Podłączenie to żaden problem. Nieco trudności napotykamy, gdy zechcemy podłączyć kilka z nich i skonfigurować całość.
Najpierw w Matrixie trzeba dodać urządzenia, a właściwie wskazać odpowiednie złącza. I tak, na przykład, pomimo szczerych chęci nie udało mi się uzyskać widoczności wejścia aux, do którego podłączyłem mp3-kę. W związku z tym nie miałem możliwości sterowania głośnością odtwarzanej z niej muzyki. Co jeszcze bardziej dziwne, nie oferuje jej również sam interfejs, mimo iż pozwala ów sygnał wyciszyć dedykowanym pstryczkiem. Mackie Matrix „znalazł” natomiast podłączony do tego samego komputera interfejs Focusrite, ale w odsłuchu z Mainstream'a sygnału z niego nie było słychać, mimo iż miernik w programie wskazywał jego obecność. Inną właściwością Matrixa jest to, że choć zawiera zakładkę Mix Effects, to znajdziemy na niej jedynie pięciopasmowy korektor. Fakt, że w pełni parametryczny. Nie ma tu jednak ani kompresora, ani de-essera, a to w przypadku urządzenia, bądź co bądź, przeznaczonego do pracy z mikrofonami na równych prawach, co ze źródłami wideo, i to w czasie rzeczywistym, należy uznać za spory minus. Zakładam jednak, że to „choroba wieku dziecięcego”, która zostanie wyleczona wraz z kolejnymi wersjami czyt. upgrade oprogramowania.
Matrix pozwala też wybrać sample, np. rozmaite jingle odpalane z poziomu matrixowego miksera, w czterech bankach po osiem, ale działanie przycisków funkcyjnych ustala się już w programie docelowym. Zasadniczo dublują one funkcje klawiszy F1 – F6 na klawiaturze. W programie OBS Studio przypisałem cztery z nich do: przełączania dwóch scen oraz uruchamiania i zatrzymywania nagrywania. I wszystko działa ok, ale tylko dopóty, dopóki OBS jest „na wierzchu”. Kiedy przejdziemy np. do okna Cubase’a, wówczas to ten program przejmuje władzę nad przyciskami, w związku z czym zaczynają one pełnić takie zadania, jakie klawiszom „F” przypisane są właśnie w „kiełbasie” (przykładowo, naciśnięcie drugiego odpowiada naciśnięciu F2, co powoduje ukrycie/przywołanie panelu transportu). Wspominam o tym jedynie dla porządku, ponieważ jest to kwestia niezależna od samego interfejsu.
Obraz z komputera z grą widoczny jest na monitorze podłączonym do przelotowego HDMI, ale brak na nim widoku z kamery. Ten pojawia się w oknie programu streamingowego, na ekranie monitora współpracującego z maszyną streamującą. Dlatego bieżąca obserwacja, czy z obrazem z kamery jest wszystko ok (i czy ładnie się w niej prezentujemy), jest co nieco utrudniona. W przypadku gdy nie mamy drugiego komputera ani konsoli - grę można odpalić na tym samym liczydle. Wówczas sensownym rozwiązaniem byłoby użycie drugiego monitora – podstawowy wyświetlałby samą grę, drugi zaś podgląd aplikacji streamującej, a w niej obrazu z kamery.
Jeśli jednak nie zamierzamy prowadzić streamingu w czasie rzeczywistym – a tak było w moim przypadku - nic nie stoi na przeszkodzie, aby treść audycji zarejestrować do późniejszej transmisji. Jednakże jedynie sygnalizuję tę możliwość, gdyż taki modus operandi niejako zaprzecza idei Mainstreama.
Domyślam się, że jego nabywcy będą korzystali z wyspecjalizowanego oprogramowania streamingowego. Ja wypróbowałem działanie interfejsu we współpracy z programem OBS Studio, bardzo popularnym w tej „branży”. Realizuje on oba rodzaje zadań – zarówno transmisję strumieniową (lista obsługiwanych platform jest bardzo szeroka), jak i lokalną rejestrację materiałów, którymi jest karmiony. Alternatywnie posłużyć się można dedykowanym programem do montażu wideo z funkcją przechwytywania, jak Vegas Pro 18, którego również użyłem.
Podsumowując ten punkt, Mainstrem zda egzamin jako sumator kilku źródeł, ale skonfigurowanie całego systemu to nie do końca nie przechadzka po parku, a może się okazać całkiem niezłą rozrywką umysłową… Niemniej przyznać muszę, że kiedy już wszystko zostanie podłączone i skonfigurowane, interfejs działa bez zarzutu. Nic się nie tnie, a obraz i dźwięk są transmitowane do komputera bez jakichkolwiek „glitchów”.
Mackie Mainstream jako interfejs audio – czy to się uda?
Na koniec zajmę się kwestią, którą zasygnalizowałem na początku artykułu – czy Mainstream może się sprawdzić w charakterze prostego interfejsu audio? (To, dlaczego „prostego”, wyjaśni się za chwilę). Oczywiście, zdaję sobie sprawę, że nikt go nie kupi z takim zamysłem. A już na pewno nie ten, kto poszukuje urządzenia o wyśrubowanych parametrach na miarę sprzętu stricte studyjnego, spełniającego dzisiejsze wymagania rynku profesjonalnego. Spróbuję jedynie sprawdzić, czy nowe urządzenie od Mackie przyda się w sytuacjach, kiedy zechcemy na szybko zarejestrować jakiś pomysł muzyczny, a nie będzie nam się chciało podłączać dedykowanego interfejsu lub po prostu nie jesteśmy w jego posiadaniu. W swoich dociekaniach posłużyłem się, jak zwykle, programem Cubase, w mocno wiekowej wersji 6.0.2.
A więc tym, którzy chcieliby – już, teraz! - dostać odpowiedź na postawione wyżej pytanie, spieszę donieść, że jak najbardziej TAK. Z pełnym powodzeniem. Po zainstalowaniu sterownika Mackie Mainstream pojawia się w „kiełbasie” pod swoją własną nazwą, a na panelu połączeń (Device Setup, a następnie Connections) wystarczy wskazać go jako port wejściowy i wyjściowy. I można nagrywać.
Trzeba jednak mieć na uwadze to, że pojawia się pewna latencja pomiędzy sygnałem bezpośrednim a wychodzącym z Cubase’a. Nie jest jakoś strasznie duża, ale zauważalna. Dlatego też zalecałbym, aby nagrania sygnału z mikrofonu czy instrumentu prowadzić wyłącznie z podsłuchem sygnału bezpośredniego. Sterownik pozwala otwierać projekty 24-bitowe i w częstotliwości próbkowania nawet 192 kHz, jakkolwiek przetworniki Mainstreama – według specyfikacji – działają z częstotliwością maksymalną 48 kHz. Tak czy owak, nie zarejestrujemy za pomocą opisywanego urządzenia materiału w jakości full pro.
Nie podłączymy też żadnego instrumentu MIDI, bo bohater niniejszego testu nie obsługuje tego protokołu i nie ma stosownych złączy. Oczywiście nic w tym dziwnego. Wszak do czynienia mamy ze sprzętem raczej hobbystycznym, ewentualnie półprofesjonalnym, o ściśle ustalonym zastosowaniu, i to bynajmniej nie studyjno-muzycznym. Nie będę już więc wałkował tematu. Ograniczę się jedynie do krótkiego podsumowania – tak, uda się. Mackie Mainstream jak najbardziej sprawdzi się jako podręczny interfejs audio „pierwszej potrzeby”.
Na zakończenie
Firma Mackie sypnęła ostatnimi czasy zmyślnymi urządzeniami do realizacji nowoczesnych form przekazu, jak podcast czy streaming. Nie jest to już jakaś głęboka nisza, bo na tym polu działają też inni producenci, ale warto podkreślić konsekwencję, jaką cechują się decyzje produktowe Mackie’go.
Owszem, istnieją zapewne bardziej rozbudowane, „szyte na miarę” urządzenia tego typu, ale proste streamingi, jak i rejestrację audycji audio-wideo (np. poradnik przejścia gry), z powodzeniem da się za pomocą Mainstrema zrealizować. Dlatego mój wniosek końcowy brzmi tak, iż jest to urządzenie warte uwagi, o ile jednak nie będziemy oczekiwać wodotrysków. Stacji telewizyjnej na nim nie zbudujemy.