Test: Mackie DLZ Creator - mikser do podcastu i nie tylko
Gruby sprzęt dla podcasterów Autor: Marek Korbecki • 14 sierpnia 2023Przyjmując mikser Mackie DLZ Creator do testu, poczułem pewną ekscytację. Głównie dlatego, że jest to sprzęt o ściśle ukierunkowanym przeznaczeniu i docelowej grupie odbiorców – czyli twórców podcastów, zaś ja dotąd nie zajmowałem się tą dziedziną profesjonalnie, a w dzisiejszych czasach należałoby co najmniej liznąć i tego zagadnienia.
A że sprzęt to sprzęt, postanowiłem, iż podejdę do tematu od tej właśnie strony, następnie rozgryzając go w kontekście podcastowym. Zatem do dzieła!
Spis treści: Mackie DLZ Creator
- Ogólny opis i funkcje miksera
- Panele i podłączenie
- Tryby pracy DLZ Creator
- Realizujemy pierwszy podcast
- Rejestracja podcastu
- Wykorzystanie miksera do nagrywania muzyki
- Podsumowanie i wnioski
- Cena i gdzie kupić?
Mackie DLZ Creator
Z czym my tu mamy do czynienia?
Jak zapewne zorientowaliście się ze wstępu, Mackie DLZ Creator to mikser skonstruowany głównie z myślą o realizacji podcastów. Czy to realizowanych strumieniowo w czasie rzeczywistym, czy też nagrywanych, a następnie poddawanych edycji i emitowanych w późniejszym czasie. Opisywane, 10-kanałowe – a właściwie 12-kanałowe - urządzenie pozwoli nam odnaleźć się w obu tych przypadkach. Mało tego, świetnie sprawdzi się także w roli konsolety i interfejsu audio w małym, domowym studiu nagrań.
Cztery pierwsze spośród dwunastu kanałów to tory uniwersalne, czyli mikrofonowo-liniowo-instrumentalne 1-4. Kolejne dwa, czyli 5/6, są kanałami liniowymi, zamiennie obsługującymi kanały USB 1/2 z komputera. Następne dwa, tworzące parę 7/8, służą do wprowadzania sygnału stereofonicznego z zewnątrz drogą kablową przez złącze TRS mini jack i, podobnie jak poprzednie dwa, mogą współpracować z dwoma kanałami USB, ale 3/4. Trzecia para kanałów 9/10 służy do obsługi urządzeń komunikujących się z Creatorem łączem Bluetooth. W tym przypadku alternatywnym przydziałem jest odtwarzanie plików audio z pendrive’a. I w zasadzie jest to, w mojej opinii, pewnym minusikiem. Ale o tym później. Dwa ostatnie kanały 11/12 są w tym gronie nieco specyficzne, albowiem służą wyłącznie do odtwarzania jingli i plików audio przypisanych do padów. Wszystkie wyjścia audio są natomiast stereofoniczne. Krótko mówiąc, w trybie pracy samodzielnej mamy do czynienia z mikserem 10(12)/2, natomiast po połączeniu z komputerem przez USB staje się on mikserem 14/4. Gubicie się? Rozumiem, ale o tym później, później…
Oglądamy, macamy, badamy…
W pudełku, a właściwie sporym pudle, nie ma zbyt wielu skarbów. Znajdziemy w nim po prostu to, co jest niezbędne do rozpoczęcia pracy. Oprócz samego miksera – pozwólcie, że będę się trzymał tego skrótowego określenia – jego zawartość stanowi zewnętrzny zasilacz z kablem zakończonym wtykiem dokręcanym do gniazda, przewód USB A – USB C oraz różne papierzyska, w tym arkusz z infografiką opisującą najważniejsze elementy urządzenia.
Sam DLZ Creator wywiera bardzo dobre tzw. pierwsze wrażenie. Jest elegancki, a po włączeniu najbardziej rzuca się w oczy duży dotykowy „telewizor” o przekątnej 10,1 cala. Poniżej niego znajduje się osiem 100-milimetrowych tłumików z towarzyszącymi im przyciskami MUTE i SOLO. Aby je wcisnąć, trzeba użyć nacisku w sposób świadomy. To zapobiega przypadkowemu uaktywnieniu. Tłumiki, a właściwie same suwaki, trochę się chwieją na boki, co – jak podpowiada mi doświadczenie – nie jest zbyt dobrze widziane i może wywoływać poczucie tandetności. Niemniej chodzą dość luźno, płynnie, choć z lekkim oporem.
W sekcji obok ekranu umieszczono trzy podświetlane przyciski – HOME, REC oraz AUTOMIX – i pięć, także podświetlanych, enkoderów do „kręcenia” różnymi parametrami, a pod nią tłumik regulujący głośność odsłuchu przez wyjścia monitorowe oraz sześć padów do wyzwalania sampli i jingli. Pady są jeszcze twardsze od kanałowych przycisków SOLO/MUTE, a do tego nie mają wyczuwalnego „kliku”, czyli punktu, w którym zaczynają działać. Do padów tych można przypisać własne dźwięki, a może ich być w sumie 24, albowiem do dyspozycji mamy cztery banki. Pierwszy bank wypełniony jest próbkami fabrycznymi, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by zastąpić je własnymi samplami, a nawet całymi piosenkami, zapisanymi np. na pendrivie, zewnętrznym dysku USB bądź karcie mini SD. Podobnie rzecz się ma z pozostałymi trzema bankami. Inaczej mówiąc, pady nie muszą wcale służyć do wyzwalania jingli – można je wykorzystać do przygotowania playlisty maksymalnie 24 nagrań. Pady mogą być odpalane po kilka jednocześnie – naciśnięcie kolejnego nie powoduje wyłączenia tego, który już gra. Odtwarzanie jingla, sampla czy pliku audio można zatrzymać w dowolnej chwili, ponownie naciskając ten sam pad.
Co do enkoderów… Dynamiczny mikrofon nadawczy EM-99B, który otrzymałem jako uzupełnienie miksera, ustawiłem na biurku obok Creatora, na fabrycznym statywie wkręcanym w solidną metalową podstawę. Statyw ten nie oferuje żadnego zabezpieczenia przeciwwstrząsowego, który tłumiłby zakłócenia mechaniczne. A do takich właśnie zaliczyć można wyraźny chrobot towarzyszący kręceniu enkoderami. „Z powietrza” nie jest to specjalnie mocno słyszalne, ale bardzo skutecznie przenosi się przez obudowę miksera i blat biurka do mikrofonu(ów). Dlatego warto zadbać o jego/ich właściwą izolację lub zaopatrzyć się w odpowiednie statywy.
Tylna ściana obudowy to królestwo złącz. Jako że Creator pomyślany jest jako mikser do podcastów z udziałem nawet czterech osób, to znajdziemy tu cztery wejścia uniwersalne na gniazdach combo, sprzężone z przedwzmacniaczami Onyx 80. Zakres wzmocnienia dla poszczególnych rodzajów źródeł wybiera się z listy presetów. Znaleźć na niej można także preset dedykowany dla mikrofonu Mackie EM-99B, o którym wspominałem. Użytkownik może też definiować i zapisywać własne presety.
Każdy z uczestników podcastu może mieć własne słuchawki – poziom głośności dla każdej pary jest regulowany niezależnie – które podłącza się do indywidualnych wyjść słuchawkowych. Swoją drogą, przynajmniej jedno, to dla gospodarza programu, wyprowadziłbym jednak z przodu miksera. Alternatywnie użyć można zewnętrznych monitorów, choć w przypadku pracy z czterema mikrofonami i z głośnym odsłuchem ryzyko wystąpienia sprzężeń jest dość wysokie.
Jednak nie samą rozmową podcaster żyje. Aby audycja była atrakcyjna, zazwyczaj wymaga okraszenia muzyką, tudzież różnego rodzaju wstawkami dźwiękowymi. Nagrania takie można wprowadzić z zewnątrz poprzez dwa wejścia liniowe albo dedykowane wejście stereo mini jack. Trzecią opcją jest łącze Bluetooth. Mikser sparował się z moim telefonem błyskawicznie i po wyłączeniu zasilania tego parowania nie gubił. Transmisja zaś przebiegała gładko i bez żadnych przykrych niespodzianek. Oczywiście Bluetooth można wykorzystać także – albo głównie, w kontekście podcastu - do prowadzenia rozmów telefonicznych w ramach audycji. W takim przypadku nieodzowną funkcją staje się mix-minus, dzięki której telerozmówca nie słyszy w telefonie własnego „odbitego” głosu. Czwartym źródłem materiału audio (w formacie wav, mp3, flac, aiff, a nawet mp4, tyle że bez obrazu – nie myślcie nawet o oglądaniu filmów na Creatorze) może być pendrive lub karta pamięci.
Cóż jeszcze… Póki co, streaming możliwy jest wyłącznie za pośrednictwem komputera. Obecne na tylnej ścianie złącze LAN ma uzyskać taką funkcjonalność dopiero wraz z przyszłymi uaktualnieniami oprogramowania Creatora. Natomiast ze wspomnianym komputerem mikser komunikuje się poprzez port USB-C. Znajdujące się nieopodal gniazdo USB-A służy do podłączenia pendrive’a stanowiącego nośnik zapisu, tudzież – o czym już była mowa - źródło plików audio, podobnie jak slot na kartę mini SD.
Mikser może zasilać mikrofony pojemnościowe napięciem fantomowym 48 V. Włącza się je indywidualnie w oknach konfiguracji poszczególnych kanałów. Ustawienie to jest sygnalizowane tylko małą ikonką w oknie głównym i nie dezaktywuje się z chwilą wyłączenia miskera, dlatego przed podłączeniem mikrofonów dynamicznych warto się upewnić, czy fantom w wybranych kanałach nie jest aktywny. Co prawda, zdarza się to rzadko, aby napięcie fantomowe uszkodziło taki mikrofon, ale ryzyko istnieje.
No i to tyle na tyle.
Tryby pracy
DLZ Creator można uruchomić w jednym z trzech trybów – Easy Mode, Enhanced Mode lub Pro Mode. Każdy z nich daje dostęp do określonych zasobów i narzędzi do przetwarzania materiału dźwiękowego. Jak nietrudno się domyślić, Easy (czyli łatwy) to tryb najprostszy, przeznaczony dla użytkowników, którzy bądź nie mieli nigdy do czynienia z podobnym sprzętem, nie znają się na obróbce dźwięku, bądź też w swoim systemie pracy zwyczajnie stawiają na prostotę. Tryb Pro (profesjonalny) jest najbardziej rozbudowany i pozwala korzystać z najszerszego wachlarza funkcji. Jednak osoby początkujące w temacie mogą się tu lekko pogubić. I wreszcie tryb trzeci, Enhanced (rozszerzony), stanowiący niejako uśrednienie dwóch powyższych. W sumie można więc potraktować DLZ Creatora jako urządzenie nie tylko przyjazne, ale i w pewnym sensie edukacyjne, dzięki któremu użytkownik nieobeznany z działaniem różnego rodzaju regulatorów i ich wpływem na proces przetwarzania dźwięku może rozwijać swoje umiejętności w tej kwestii, sukcesywnie „wskakując” na coraz wyższe poziomy.
Użytkownik kompletnie „zielony” może też skorzystać z usług Mix Agenta. Jest to swego rodzaju interaktywny przewodnik po podstawowych funkcjach i elementach miksera, dzięki któremu da się je dość sprawnie ogarnąć.
Realizacja podcastów
Oczywiście spośród wszystkich zadań, jakie możemy realizować z użyciem Creatora, najważniejszy jest podcast. Na potrzeby realizacji wyimaginowanej audycji użyłem mikrofonu, gitary, pendrive’a z nagraniami, karty pamięci i telefonu.
Procedura rozruchu Creatora i postawienia go w stan gotowości trwa około pół minuty. W tym czasie następuje przywołanie wszystkich ustawień, które zostały zapamiętane podczas ostatniego wyłączenia, oprócz oczywiście tłumików, które nie są zmotoryzowane. Mikser jest bardzo responsywny. Inaczej mówiąc, poszczególne ekrany ładują się szybko, przez co praca odbywa się płynnie. Podobnie rzecz się ma z reakcją na ruchy enkoderami i regulacje dokonywane paluchem na ekranie. Jeśli użytkownik miał już do czynienia z mikserami cyfrowymi, zwłaszcza tymi kompaktowymi, to opanowanie podstawowej obsługi Creatora nie powinno sprawić mu większych trudności i zajmie dosłownie chwilkę. Trochę kłopotów może przysporzyć ogarnięcie komunikacji z komputerem, bo tu jednak mamy do czynienia z dwukierunkowym przepływem danych audio. Ale o tym później, tym bardziej że z realizacją podcastów temat ten nie jest mocno związany. Zanim jednak przejdziemy dalej, jeszcze słówko o tej responsywności Creatora, a właściwie nadresponsywności jego ekranu. Zdarzyło mi się kilkakrotnie, że z początkowo niewyjaśnionych przyczyn następowało przełączanie wyboru kanałów, a nawet okien. Gotów byłem winić sam mikser i jego niestabilne oprogramowanie. Jednakowoż okazało się, że stoi za tym… przewód słuchawkowy! Dotykając ekranu w tym czy innym punkcie powodował takie właśnie niezrozumiałe zachowanie miksera, jak gdybym dotykał wyświetlacza palcem. Prawda, że intrygujące?
Jako mikser przede wszystkim podcastowy, Creator oferuje kilka funkcji typowych dla tego rodzaju treści. Najistotniejszą wydaje się być Automix. Ponieważ dyskusje prowadzone na żywo, szczególnie dotyczące tematów politycznych, bywają żarliwe, to może ona pomóc prowadzącemu w zapanowaniu nad chaosem. Podobne rozwiązania stosuje się w systemach telekonferencyjnych, a ich działanie polega na kontrolowaniu poziomu z mikrofonów poszczególnych uczestników rozmowy w oparciu o nadane im priorytety, te zaś ustala się w bardzo prosty sposób, na dedykowanym panelu ekranowym, przywoływanym przyciskiem Automix. Inną typową dla tego rodzaju „działalności” funkcją jest Auto-Ducking, czyli przyciszanie muzyki w chwili, gdy pojawia się sygnał z mikrofonu. Włączana jest globalnie. Inaczej mówiąc, działa w odniesieniu do wszystkich mikrofonów podłączonych do Creatora i nie ma tu żadnych parametrów do gmerania. Włączamy, i cyk, gotowe!
Sygnały wejściowe możemy poddać działaniu 3-pasmowej korekcji parametrycznej z filtrem górnoprzepustowym oraz procesorów dynamiki, czyli kompresora, bramki i de-essera – ten ostatni dostępny jest, co zrozumiałe, tylko dla torów mikrofonowych – jak również ubarwić brzmienie pogłosem i/lub delayem.
Chciałbym jeszcze wrócić do pewnej słabości Creatora, którą już sygnalizowałem. Otóż chodzi o zamienne działanie pary kanałów 9/10 – albo pendrive/karta pamięci, albo Bluetooth. Nie da się więc odtwarzać muzyki z „gwizdka”, jednocześnie prowadząc rozmowę przez sparowany telefon. A alternatywnego sposobu nawiązania połączenia telefonicznego nie ma, jako że mikser nie dysponuje dedykowanym złączem telefonicznym TRRS. Nie jest to jakaś wielka katastrofa, ale trochę szkoda.
Na koniec tej części wspomnę krótko o funkcji snapshotów. Pozwala ona zapisywać stany miksera. W „migawkach” tych zapamiętywana jest generalnie cała konfiguracja kanałów – wzmocnienie, korekcja, obróbka dynamiczna, status przycisków, poziomy wysyłek na FX i konfiguracja samych procesorów. Dzięki temu można przygotować konfiguracje na różne okazje.
Jak widać, ograniczeń funkcjonalnych u Creatora zanadto nie ma, dlatego sądzę, że gdybym miał zacząć bawić się w podcasty, Creator w dużym stopniu spełniłby moje potrzeby. To naprawdę kawałek fajnego, sprawnie działającego sprzętu.
Nagrywanie
DLZ Creator podłączony do komputera może współpracować z programami typu DAW, za pomocą których dokonamy nagrań wielośladowych. Możliwe jest też wielościeżkowe nagrywanie lokalne, z użyciem, jak wspomniałem, karty SD bądź pendrive’a USB jako nośnika. Sygnały audio próbkowane są z częstotliwością 48 kiloherców i w 24-bitowej rozdzielczości. Do pracy profesjonalnej trochę za mało, ale zważmy, że Creator nie jest konsoletą nagraniową, a mikserem przeznaczonym raczej dla nie- lub półprofesjonalistów, a nawet hobbystów. I jeśli poprzeczkę jakościową ustawimy mu na takim właśnie pułapie, to możemy być pewni, że sprawdzi się z dużym zapasem.
Cechą bardzo istotną – zwłaszcza z punktu widzenia posiadacza np. domowego studia nagrań, ale też pocastera, który swoje audycje preparuje w komputerze, poddając edycji zarejestrowane ścieżki post factum - jest możliwość ominięcia processingu w zapisywanym materiale. Inaczej mówiąc, podczas rejestracji możemy włączyć pogłos czy delay, zapodać kompresję i korekcję, sprawiając, że to, co wszyscy uczestnicy audycji usłyszą w słuchawkach, zabrzmi po prostu fajniej, ale na wyjściu otrzymamy materiał saute, który będziemy mogli dowolnie obrobić przed wypuszczeniem w świat. Co więcej, wśród opcji konfiguracyjnych znajdziemy też taką (Post Fader), która pozwoli nam zdecydować, czy sygnały wejściowe mają być rejestrowane przed, czy po tłumiku. Świetna sprawa.
Po podłączeniu DLZ do komputera, w którym pracuje program DAW – w moim przypadku był to Cubase 6.5 – zaczęły się schody. Może nie bardzo strome, ale jednak. Przede wszystkim należało zrozumieć sposób działania Creatora i komutacji sygnałów przesyłanych w obie strony. Mikser jest widoczny w programie jako czternaście wejść i cztery wyjścia. Coś Wam świta? Można je łączyć w pary stereo, zależnie od potrzeb. I przyznać muszę, że chwilę mi zajęło ogarnięcie komunikacji pomiędzy Creatorem i „kiełbasą”. Przede wszystkim wymagało to zainstalowania sterownika pobranego ze strony Mackie. Po drugie, w Cubase należało wybrać sterownik Mackie ASIO Driver, a po trzecie odpowiednio skonfigurować system wejść/wyjść. Inną kwestią jest ogarnięcie tych kwestii w samym Creatorze – którędy sygnały wychodzą, a którędy do niego wracają. Ale nie będę tu opisywał całej tej epopei. Wszak to nie instrukcja obsługi.
Jeśli zdecydujemy się dokonać rejestracji lokalnie, na pendrivie lub karcie SD, mikser daje nam do wyboru dwie opcje – albo zmiksowanie całości materiału do postaci stereofonicznej, z uwzględnieniem ustawień panoramy i balansu, albo zapis wszystkich ścieżek oddzielnie (co daje nam wspomnianą możliwość indywidualnej ich obróbki) w 14-ścieżkowym pliku wav, z rozbiciem ścieżek stereo na dual mono, plus gotowy miks stereo (ścieżki 13 i 14).
Jak pisałem, DLZ Creator wyposażony jest w cztery przedwzmacniacze Onyx 80, stosowane w „poważniejszych” urządzeniach marki Mackie. I to między innymi temu mikser zawdzięcza swoją uniwersalność. Preampy te oferują bardzo szeroki zakres wzmocnienia i cechują się świetnymi parametrami, a także krystalicznym, wysokiej jakości brzmieniem, dzięki czemu Creator doskonale sprawdzi się także jako narzędzie do nagrywania np. audiobooków czy słuchowisk, również z udziałem kilku lektorów. Nagrania te – zwłaszcza jeśli użyje się mikrofonów pojemnościowych klasy premium (i bynajmniej nie będzie to wcale przysłowiowy „kwiatek do kożucha”) – cechują się bardzo wysoką dynamiką i klarownością, spełniając wysokie wymagania jakościowe. Jest bardzo dobrze!
Mikser także dla muzyka
W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby Creatora zaprząc do roli konsolety nagraniowej w małym studiu czy też sali prób. Możliwości zapisu – w szczególności wielościeżkowego - jakie daje, w pełni go do tego predestynują. Hipotetyczna sytuacja: dwa mikrofony na wokalach, gitara i bas z linii, plus parapet przez wejście liniowe stereo i ścieżka perkusyjna odtwarzana z padów. Ma sens? No pewnie! Tym bardziej, ze latencja całego systemu jest praktycznie niezauważalna, co sprawia, że dogrywanie kolejnych ścieżek przy jednoczesnym odtwarzaniu już zarejestrowanych nie sprawia najmniejszych kłopotów.
Idąc dalej tym tokiem myślenia, można zaryzykować tezę, że i małą klubową sztukę, choćby w konfiguracji, jak wyżej, na Creatorze dałoby się ukręcić. Jak pamiętacie, Creator, oprócz wyjścia na monitory (które wykorzystalibyśmy do podłączenia nagłośnienia), wyposażony jest w cztery wyjścia słuchawkowe – czego próżno szukać w interfejsach audio. Mikser pozwala na dostosowanie poszczególnych miksów słuchawkowych (tylko poziomy głośności poszczególnych źródeł, bez możliwości zmiany ustawień panoramy i efektów) do indywidualnych potrzeb, i to w trzech trybach. Jak sami widzicie, Mackie DLZ Creator to całkiem wszechstronne ustrojstwo, sposób wykorzystania którego w dużej mierze zależy od inwencji użytkownika. Niech więc Creatorywność będzie z Wami!
A skoro o nagrywaniu mowa, to na koniec odniosę się jeszcze do funkcjonalności przycisku REC. W skrócie można powiedzieć, że służy on do uruchamiania/zatrzymywania zapisu. Owszem, z tym że niekoniecznie. Aby działał w taki właśnie sposób, w oknie ustawień nagrywania należy „odhaczyć” opcję One-Tap Record. W przeciwnym razie naciśnięcie REC nie spowoduje uruchomienia rejestratora, a jedynie wyświetlenie stosownych ikonek w oknie OVERVIEW.
Tym optymistycznym akcentem zakończę swą – chyba ciut przydługą - opowieść.
Podsumowanie
Mackie DLZ Creator to bardzo zmyślny, uniwersalny mikser, dający twórcy podcastów – ale nie tylko - duże możliwości, znacząco większe niż oferuje np. M Caster. I nie chodzi tylko o to, że pozwala zaprosić do udziału w audycji aż trzech gości. Po prostu pracuje się z nim, plus minus, jak z radiowym mikserem nadawczym. Ponadto duży ekran dotykowy bardzo ułatwia robotę, uwalniając od konieczności korzystania z komputera, a pokładowe preampy pozwalają uzyskać rasowe brzmienie. Ogólnie, poza paroma zastrzeżeniami, ergonomia pracy też nie pozostawia wiele do życzenia, i mikser jest na tyle intuicyjny, na ile może być.
Jeśli chodzi o jakość wykonania, to poza chroboczącymi enkoderami i chwiejnymi suwakami tłumików trudno do czegoś się przyczepić. Na dodatek DLZ Creator jest elegancki i będzie ładnie wyglądał na zdjęciach czy w materiałach wideo, np. we vlogach. Tak więc, podsumowując, jeśli ktoś „bawi się” w podcasty, ale na dzień dzisiejszy korzysta z prostego interfejsu, a apetyt rośnie, zdecydowanie warto, aby spojrzał łaskawym okiem na to, co oferuje Mackie DLZ Creator.
Cena miksera: około 3500 zł
Lista partnerów Music Info na stronie dystrybutora: Sprawdź gdzie kupić