TEST: RCF M 20X
Doskonała konsoleta na małe koncerty, instalacje stałe czy dla studia nagrań Autor: Mikołaj Pawlak • 30 stycznia 2020- Łatwość obsługi
- Wszystkie funkcje czytelnie opisane
- Ciekawie brzmiące efekty
- Możliwość tworzenia tzw. warstwy użytkownika
- Mnogość wejść i wyjść opartych na różnego rodzaju wtykach
- Kilka opcji rejestracji i odtwarzania wielośladowego materiału Obsługa poprzez tablet z aplikacją M20 MIXREMOTE
- Brak matryc
- Brak korekcji na kanałach powrotowych z efektów
- Hałaśliwe przyciski
- Nieco powolna reakcja interfejsu - do poprawy w aktualizacji oprogramowania
Ahh... miksery cyfrowe. Co byśmy bez nich zrobili w czasach, gdzie setki “wlotów” stają się już standardem, a skomplikowane, stereofoniczne miksy douszne cieszą się coraz większą popularnością. Nieustannie rozwijająca się technologia jest w tym momencie ogromnym ułatwieniem. Pozwala to nam, realizatorom, pracować szybciej, wydajniej, a także, co najważniejsze - wygodniej.
Kilka lat temu światło dzienne ujrzał mikser M18, który zapoczątkował serię kompaktowych, cyfrowych konsolet w ofercie firmy RCF. W tym roku producent wraca do nas z najnowszymi modelami, tym razem z jeszcze większą ilością dodatków i udoskonaleń. A wszystko to przy zachowaniu wszystkich wartości serii M - niewielkich wymiarów, świetnego brzmienia i jeszcze lepszej ceny.
Budowa
Tym razem w moje ręce trafił mikser RCF M 20X. Zamknięty w niepozornej, metalowej obudowie o rozmiarach (428 x 388 x 131) cm, skrywa w sobie multum interesujących funkcji. Od podstaw - jest to 20 kanałowa konstrukcja, wyposażona w 16 preampów mikrofonowych i 4 wejścia liniowe. Co ciekawe, gniazda XLR 9-16 wykonane zostały w technologii combo, co pozwala nam w to samo gniazdo podpiąć zarówno tradycyjny kabel XLR lub Jack ¼. Wejście 19-20 umieszczone zostało na panelu przednim i pozwala na podłączenie tzw. mini-jacka. To bardzo fajny szczegół, bo na pokładzie w tym momencie mamy praktycznie każdy popularny typ złącza. Możemy więc ograniczyć ilość różnego rodzaju przejściówek w naszym zasobniku. Wyjść z miksera możemy 10 gniazdami (8 XLR, 2 line) plus wyjście stereo master, które również zostało oparte na złączach XLR. Rozsądnym dodatkiem jest wyjście cyfrowe AES.
Oczywiście to, co najważniejsze to zestaw jedenastu, 100 mm, zmotoryzowanych suwaków i 5” ekran dotykowy z pięcioma enkoderami, gdzie odbywa się praktycznie cała kontrola nad mikserem. W standardzie otrzymujemy też wyjście słuchawkowe (z możliwością ustawienia opóźnienia), a także popularny ostatnio uniwersalny moduł zasilacza, który pracuje w zakresie napięć 100 - 240V.
Na uwagę zasługuje fakt, że w podstawowej wersji nie ma żadnej możliwości podłączenia zewnętrznego stageboxa przy pomocy łącza cyfrowego. Producent zapowiedział jednak wersje M 20XD, która będzie wyposażona w łączność Dante, a to już otwiera ogromne horyzonty. Na rynku mają pojawić się też wersje montowane w skrzyni rack, czyli modele M 20R i M 20RD.
Coś, co mi delikatnie przeszkadza to fakt, że wszystkie przyciski są wykonane z twardego plastiku. Dzięki temu wydają z siebie głośny “klik” po przyciśnięciu, co może niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę podczas realizacji kameralnych koncertów.
Aplikacja RCF M20 MIXREMOTE
USB, SD, Ethernet
M20X posiada trzy gniazda USB. Warto pamiętać, że WiFi można podłączyć tylko do portu B, a pendrive do obydwu. Co więcej, mikser obsługuje HUB’y USB. Dzięki temu możemy jednocześnie skorzystać z 4 pendrive, rejestrując nawet baaaardzo czasochłonne materiały. Dwa kolejne znajdują się u góry panelu. To oznaczone jako “A” umożliwia rejestrację lub odtwarzanie materiału stereo przy pomocy pendrive w formatach WAV, MP3 lub AIFF. Z kolei gniazdo “B” służy do podłączenia kompatybilnej karty Wi-Fi, dzięki czemu mamy możliwość zdalnej kontroli miksera poprzez aplikację M20 MIXREMOTE (iOS, Android). Tą możliwość możemy też uzyskać poprzez podłączenie routera bezpośrednio do gniazda Ethernet z tyłu konsolety. Gdyby możliwości rejestracyjno-odtwarzaniowych było mało, to mamy też tutaj wejście na kartę SD, na którą możemy nagrać lub odtworzyć wielośladowo 20 kanały. Takie działanie pozwoli nam wykonać tzw. “wirtualną próbę dźwięku”. Chyba pierwszy raz spotykam się z mikserem, który w standardzie (!) bez żadnych kart rozszerzeń posiada tyle opcji. Widać, że od początku był przemyślany pod względem uniwersalności i łatwości obsługi.
Obsługa
Konsoleta nie posiada interaktywnych ekranów nad suwakami, więc na panelu znajdziemy przyciski i informacje o tym, na której warstwie się aktualnie znajdujemy. Są to IN 1-10, IN 11-20, FX RET / CUSTOM (powroty efektów i ułożenie indywidualne), a także MIX OUT, gdzie znajdują się poziomy wyjściowe poszczególnych szyn. “Sztywne” ustawienie warstw może być na początku nieco trudne do ogarnięcia, szczególnie gdy pracujemy szybko, natomiast z drugiej strony jest to bardzo czytelne i proste w obsłudze. Na tym mikserze dosłownie wszystko jest opisane i dość intuicyjnie umieszczone. Ciekawe jest też sześć możliwych ustawień indywidualnych “CUSTOM”, gdzie do suwaków możemy przypisać dowolne ustawienie - od grup DCA, po poziomy wysyłki czy wybrany kanał. Z ciekawszych rzeczy, to mamy analizator RTA i podgląd na poziomy wszystkich kanałów we/wy na ekranie głównym. Każdy z kanałów posiada standardowe przyciski wyboru Select, podsłuchu Cue i wyciszenia Mute. Uzupełniają je diody informujące o wchodzącym sygnale i przesterowaniu. Interesującym dodatkiem jest zestaw ośmiu przycisków “User keys”, pod które użytkownik może przypisać wybrane funkcje. Wśród nich mogą znaleźć się np. tap tempo do efektów delay, wyciszenie grupy DCA, obsługa rejestratora USB czy talkback. Osobiście bardzo spodobała mi się możliwość ustawienia pod parę klawiszy opcji kopiuj i wklej, dzięki czemu miałem bardzo szybką możliwość klonowania ustawień kanałów.
Producent udostępnił także kontrolki do zmiany jasności zarówno ekranu, jak i wszystkich przycisków, diod. Muszę przyznać, że bardzo mi to się spodobało, bo w ciemnym otoczeniu domyślne, dość jasne ustawienie było zdecydowanie za bardzo uciążliwe. Warto jednak mieć opcje, bo zabierając konsoletę na koncert np. w jasnym plenerze będziemy oczekiwać dużej czytelności ekranu. Niezbędnym dodatkiem jest generator sygnału, który może zarówno “produkować” szum różowy, jak i falę sinusoidalną o dowolnej częstotliwości w zakresie 20Hz - 20kHz. Taki sygnał możemy wysłać do wybranej ilości ośmiu szyn oraz wyjścia LR. Coś, co mnie zaskoczyło to brak wbudowanych matryc. Myślę jednak, że taką funkcjonalność można by dodać w kolejnej aktualizacji oprogramowania. Wysyłki do szyn i efektów realizowane są w trybie “Sends on Fader”. Oznacza to, że po wciśnięciu przycisku danej szyny, fadery przeskakują do poziomu wysyłki do niej, a master odpowiada za jej głośność. Każda z szyn może być także wysłana do sumy miksera.
Nie będę też wspominał o podstawowej funkcjonalności, jaka wyróżnia większość mikserów cyfrowych - czyli możliwości zapisywania kompletnych scen. W M 20X mamy opcję zapisania stanu całej “deski”, wraz z poziomem wzmocnienia przedwzmacniaczy na 100 dostępnych miejscach. Producent nie zapomniał także o sposobie eksportu tych danych na pendrive. Dodatkowo użytkownik może wykonać backup całej konsolety.
Routing
Jeżeli chodzi o routing, to jest on bardzo prosty i przyjazny użytkownikowi. Mamy możliwość ustawienia dowolnej drogi sygnału dla wejść, wyjść, a także - osobno - dla rejestratora pendrive i wyjścia karty dźwiękowej USB. Producent zadbał także o opcję zapisania 100 presetów routingu. W zasadzie nic dodać nic ująć - prosto, szybko i zwięźle.
Processing
Każdy kanał wejściowy posiada pięć, podstawowych ekranów.
- Pierwszy z nich zawiera podstawowe informacje o poziomie wyjściowym, panoramie, ustawieniu wzmocnienia, opóźnienia, filtra górnoprzepustowego i widoku routingu (czyli skąd “wchodzi” do niego sygnał - Analog, Stream (karty dźwiękowej) i SD Card). Tutaj możemy także odwrócić fazę, zlinkować dwa kanały i włączyć zasilanie Phantom +48V. Wygodne, ze względu na ekran dotykowy jest samo nazywanie kanałów. Klawiatura jest duża i przejrzysta.
- Drugi to widok bramki. To bardzo podstawowa, aczkolwiek skuteczna konstrukcja z czterema kontrolkami Attack, Release, Threshold i Range. Mamy tutaj też możliwość zapisu i wczytania presetów, czyli predefiniowanych ustawień.
- Kolejny jest czteropasmowy korektor parametryczny. Pierwsze dwa filtry mogą pracować jako Shelf, Bell z regulowanym ustawieniem Q lub filtr HP12. Każdy z filtrów pracuje w całym paśmie. Tutaj mógłbym się delikatnie przyczepić do prędkości, z jaką ekran reaguje na polecenia kontrolek obrotowych. Mogłoby to odbywać się bardziej dynamicznie. Tak samo, oczekiwałbym podglądu analizatora RTA w oknie korektora. Jednak tak samo jak w przypadku matryc, uważam, że jest to do “zrobienia” w aktualizacji oprogramowania. Mamy też presety użytkownika i przycisk Zoom do powiększenia widoku korekcji.
- Ekran czwarty to dość rozbudowany kompresor. Oprócz standardowych kontrolek mamy też opcję użycia go jako De-Essera, a także ustawić filtr górnoprzepustowy, na konkretnej częstotliwości w sekcji detektora. Podobnie jak w przypadku bramki i korektora, fajnym detalem jest też fakt, że mini-ikonki pokazują to, w jaki sposób ustawiony jest korektor, kompresor czy bramka.
- Ostatni z widoków dotyczy ustawień wysyłek do szyn (także efektowych) i ustawienia PRE/POST. Tutaj także znalazły się przyciski Copy, Paste. Przy wklejaniu możemy wybrać czy chcemy wkleić filtr HPF, ustawienia bramki, korektora czy kompresora.
Każda z ośmiu dostępnych szyn posiada 8-pasmową korekcję parametryczną i kompresor. Z kolei suma otrzymała 30 pasmowy korektor graficzny, który możemy “przenieść” na fadery. Master posiada też dodatkowo 8-pasmowy korektor parametryczny i kompresor.
Każdy kanał i szynę możemy przypisać do jednej z czterech grup DCA oraz - również czterech grup wyciszania Mute Group. Domyślnie grupy DCA znajdują się na warstwie CUSTOM, przy faderach 5-8.
Brzmienie
Jeżeli chodzi o brzmienie bramek, korektorów i kompresorów, to określiłbym je jako bardzo neutralne i można by powiedzieć - uniwersalne. Z pewnością sprawdzą się na wszystkich typach sygnałów wejściowych i zrobią po prostu to, co do nich należy. Nie są to żadne symulacje, nie wprowadzają zniekształceń ani szumów. Myślę, że o to tutaj chodzi - łatwy zestaw kontrolek pozwoli szybko i skutecznie pracować zarówno na żywo, jak i w studio. Bardzo podoba mi się opcja de-essera w kompresorze, to niepozorna, ale bardzo przydatna na live funkcja.
Jeżeli chodzi o przedwzmacniacze, to tak jak poprzednio - określiłbym je jako neutralne. Zaskoczyły mnie niskim poziomem szumów własnych i wzmocnieniem do 60dB, co skutecznie poradzi sobie nawet z najbardziej wymagającymi mikrofonami. Sam mikser pracuje w rozdzielczości 24 Bit @ 48.0 kHz, co jest całkowicie wystarczające dla większości sytuacji koncertowych i studyjnych, przynajmniej w tym przedziale cenowym.
Efekty
Jak na mikser cyfrowy przystało, również w M 20X nie mogło zabraknąć sekcji efektów. Na
ten moment są to cztery, dość rozbudowane procesory:
- Reverb, na dwóch pierwszych miejscach FX1, FX2 z opcją wyboru ustawień z bardzo szerokiej palety brzmień. Począwszy od symulacji pomieszczeń room, plate reverb, hall, cathedral czy modulowanych efektów specjalnych. Tutaj zdecydowanie każdy znajdzie coś dla siebie, a mnogość kontrolek pozwala dokładnie dopasować barwę do gustu użytkownika.
- FX3 to efekt delay, który jak poprzednio posiada masę gotowych ustawień i może pracować w stereo. Domyślne tryby to Stereo, Vintage, Modern, Dual i ER. Całości dopełnia tap tempo.
- Z kolei FX4 to domyślnie efekt modulacyjny, który udostępnia algorytmy chorus, flanger lub tremolo. Możemy jednak zamienić go na kolejny efekt typu delay. Niestety na pokładzie miksera znalazły się tylko wyżej wymienione efekty pogłosowo - modulacyjne. W tej wersji oprogramowania próżno szukać np. saturatorów, korektorów dynamicznych czy symulacji bardziej zaawansowanych kompresorów. Jeżeli chodzi o to, jak efekty się zachowują, to tak jak w przypadku processingu na kanałach powiem - poprawnie i całkowicie wystarczająco. I tym razem na ogromny plus zasługuje łatwość obsługi w połączeniu z mnogością możliwych ustawień i wbudowanych presetów. Reverby nie “zalatują” tanimi symulacjami, są dość naturalne i dopełniają miksu. Szkoda jednak, że na kanałach powrotów efektów nie mamy żadnej korekcji, bo to bardzo przydatna i oczekiwana przez wielu funkcja.
Podsumowanie
Czy M 20X to dobry konkurent dla istniejących aktualnie na rynku konsolet w podobnym przedziale cenowym? Myślę, że tak. Banalnie prosta obsługa i szybkość pracy to coś, co zdecydowanie pomaga mu wyjść na prowadzenie. Jako, że to całkowicie nowa konstrukcja, nie obyło się bez drobnych braków czy niedoskonałości. Są to jednak rzeczy, za które odpowiedzialne jest w większości oprogramowanie, więc to raczej kwestia aktualizacji. Jak na RCF przystało, producent nieprzerwanie zdobywa opinie zwrotne od użytkowników z całej planety, co pozwoli mu zmienić i dodać oczekiwane funkcje. Moim zdaniem jest to doskonała konsoleta na małe koncerty, do instalacji stałych czy dla studia nagrań. Obsługa, z którą poradzi sobie dosłownie każdy i niebanalne brzmienie - to coś, co wyróżnia miksery nowej serii. Jako, że zapowiedziane są także wersje montowane w racku, ale i z łącznością Dante na pokładzie, to myślę, że ta konstrukcja może już niedługo nieźle namieszać na rynku przystępnych cenowo mikserów.