Test: Sonnect Sound Bullet, SoundWire i SoundWire Mini

Dźwiękowe „przydasie” Autor: Piotr Sadłoń • 23 maja 2025
SONNECT Sound Bullet1100.00 zł
SONNECT SoundWire829.00 zł
SONNECT SoundWire Mini559.00 zł
23 maja 2025 12:05
Piotr Sadłoń INFOMUSIC.PL Dostarczył SKENE SKENE tel: +48 515285096 skene.eu

[img:1:R]Kiedy myślimy o inwestycjach w firmie nagłośnieniowej, czy nawet w jednoosobowej firmie typu „dźwiękowy człowiek-orkiestra” pierwsze, co przychodzi nam na myśl, to systemy głośnikowe, konsolety, systemy bezprzewodowe, procesory, ewentualnie mikrofony, statywy czy kable. Są jednak takie urządzenia, które rzadko kiedy bierze się pod uwagę planując „większy” zakup czy dofinansowanie do zakupu, a które potrafią w znacznym stopniu ułatwić codzienną pracę na scenie czy za konsoletą. Do takiej kategorii należy trzech niepozornie wyglądających bohaterów tego artykułu, którzy dotarli do nas z Włoch, z firmy Sonnect, za pośrednictwem przedstawiciela tej marki w Polsce, firmy Skene.

 

Spis treści:

 

[img:33]

 

Sound Bullet

Trudno stwierdzić, co kierowało pomysłodawcą i projektantem tego urządzenia, wieloletnim inżynierem systemów nagłośnieniowych, Davidem Scorteccią, nazywając swój produkt „pociskiem dźwiękowym”. Czymże więc jest ów Sound Bullet? Jest to kieszonkowe urządzenie do weryfikacji sygnału audio i testowania okablowania, zaprojektowane, aby usprawnić pracę techników i inżynierów dźwięku. Szybkie, poręczne i skuteczne narzędzie, które można stosować zamiennie z każdym elementem obsługującym dźwięk – czy to źródłem dźwięku, czy odbiornikiem – pomagając szybko i skutecznie zlokalizować wszelkie usterki, co jest szczególnie przydatne w sytuacjach stresowych, czyli braku/presji czasu.

 

[img:2]

 

Sound Bullet jest niewielkim i bardzo poręcznym urządzeniem, mieszczącym się w zasadzie w dłoni dorosłego faceta, do tego solidnie i estetycznie wykonanym i jeszcze zabezpieczonym w równie solidnym pokrowcu, zapinanym na magnes. Po bokach pokrowca umiejscowione są dwie małe kieszonki, z czego jedna ma zamocowane gniazdo do przechowywania przejściówki jack-jack (do czego ona służy – o tym za moment).

 

[img:3]

 

Dodatkowo pokrowiec ma z tyłu „zainstalowany” odlewany karabińczyk i szlufkę do założenia go na pasek.

 

[img:4]

 

Trochę historii

Każdy, kto spędził trochę lat na scenie, jako technik czy inżynier dźwięku, czy też jako realizator dźwięku, nieraz korzystał z takich urządzeń jak tester kabli, generator sygnałów testowych, miernik sygnału czy jakieś urządzenie do testowania połączeń kablowych, np. między sceną a FOHem. David Scorteccia, który „zjadł zęby” na tych tematach, również z nich korzystał, ale chciał mieć je wszystkie w jednym i do tego niewielkim, poręcznym urządzeniu – takim, którego (jak swojego Leathermana) będzie mógł nosić na pasku od spodni. Skoro nie mógł znaleźć czegoś takiego na rynku, postanowił sam sobie taki „szpej” stworzyć.

I tak powstał prototyp Sound Bullet, który generował różowy szum, wzmacniał przychodzący sygnał symetryczny/niesymetryczny i odtwarzał go przez miniaturowy głośnik (wyjęty ze starego telefonu). Urządzenie to służyło Davidowi przez szmat czasu, jako „pomocnik” przy konfigurowaniu i testowaniu systemów dźwiękowych, przyspieszając rutynowe sprawdzanie przewodów i sprzętu nagłośnieniowego. Po pewnym czasie okazało się to jednak nie do końca wystarczające, tak więc David – którego ojciec jest właścicielem dużej firmy produkującej sprzęt elektroniczny – we współpracy z inżynierami firmy ojca rozbudował Sound Bullet o nowe funkcje, nadał mu bardziej estetyczny wygląd i udostępnił (za „drobną” opłata oczywiście) innym dźwiękowcom. Obecnie, dzięki firmie Skene, można go też bez problemu zakupić w Polsce.

Co więc oferuje Sound Bullet?

 

Funkcje i możliwości

Najprostszą rzeczą, którą można wykonać za pomocą Sound Bullet jest testowanie kabli XLR – nie potrzebujemy do tego niczego poza naszym „pociskiem” i kablem, który chcemy przetestować. Aczkolwiek w moim przypadku – bo zetknąłem się już z tym urządzeniem wcześniej kilkukrotnie – najczęstszym „działaniem”, w jakim pomagał mi Sound Bullet było testowanie „przelotów” w podpytach czy między sceną a konsoletami FOH i MON, czyli wykorzystywanie funkcji generatora sygnałów testowych (konkretnie szumu różowego, który jest moim zdaniem milszy dla ucha niż sinus 1 kHz). Zacznijmy więc może od tego.

Sound Bullet ma wbudowany prosty generator sygnałów testowych, konkretnie dwóch sygnałów – szumu różowego i sygnału sinusoidalnego o częstotliwości 1 kHz. Sygnał możemy wysłać złączem XLR (męskim) lub – po wciśnięciu przycisku TO w sekcji ROUTE – do gniazda jack TS ¼”, wyjścia słuchawkowego (jack TRS 3,5 mm) oraz na wbudowany głośniczek. Z kolei przyciskiem SEL w sekcji SIGNAL przełączamy się pomiędzy szumem różowym a sinusem. Zlokalizowana w tej sekcji wielokolorowa dioda LED kolorem niebieskim poinformuje nas, że wysyłamy sygnał do gniazda jack ¼”/na słuchawki/na głośnik (co też potwierdzi nam słyszalny sygnał w tym głośniczku),

 

[img:5]

 

zaś żółtym, że sygnał wychodzi złączem XLR. Jeśli dioda świeci światłem ciągłym, to wybraliśmy szum różowy, jeśli zaś przygasa (z częstotliwością ok. 1 s), na wyjściach lub w głośniku usłyszymy dobrze znany 1 kHz.

Możemy też wybrać poziom sygnału, jaki wysyłamy z generatora – do wyboru mamy -10, -20 lub -40 dB. Natomiast głośność sygnałów testowych w głośniczku i na słuchawkach możemy regulować znajdującym się na bocznej ściance pokrętłem.

 

[img:6]

 

Acha, jeszcze jedno – podłączenie do wyjścia jack 3,5 mm słuchawek spowoduje całkowite wyciszenie sygnału w głośniczku.

Jeśli chcemy przetestować urządzenie z jackowym wejściem niesymetrycznym, korzystając z sygnału testowanego wysyłanego na gniazdo jack ¼” w Sound Bullet, możemy oczywiście skorzystać z kabla „jack-jack”, ale jeśli akurat takowego nie mamy na podorędziu, wystarczy do gniazda w „pocisku” wetknąć dołączoną przejściówkę „jack-jack” i całe urządzenie podłączyć do testowanego „wlotu” jackowego.

 

[img:7]

 

Co więcej, świadomie przez cały czas używam pojęcia „gniazda jackowego”, a nie „wyjścia jackowego”, bowiem gniazdo owo może też pełnić funkcję wejścia sygnału. Możemy, podłączając nasz Sound Bullet to wyjścia jack ¼” w testowanym urządzeniu, podsłuchiwać wychodzący sygnał – bądź to korzystając ze słuchawek, bądź wbudowanego głośniczka. Pamiętać tylko musimy, aby nie podawać w tym samym czasie sygnału z generatora wewnętrznego na gniazdo jack ¼”, tzn. LED w sekcji SIGNAL musi świecić na żółto, a nie na niebiesko (wtedy bowiem usłyszymy sygnał generowany przez Sound Bullet, a nie podawany jackiem). Acha, i nie próbujcie sobie w trakcie podsłuchiwania sygnału na słuchawkach włączać generatora sygnału przy ustawieniu jego poziomu na -20 dB, albo co gorsza -10 dB – to może zaboleć (coś o tym wiem)!

Sygnał możemy też podsłuchiwać z żeńskiego wejścia XLR. Jeśli zaś połączymy kablem XLR-owym męskie gniazdo z żeńskim, to – o ile kabel jest poprawnie polutowany – usłyszymy w głośniku szum lub sinus, niezależnie od aktualnego stanu przycisku TO. I to jest pierwszy sposób na szybką weryfikację, czy nie mamy przerwanego połączenia w kablu. Jednak nie wszystkie problemy ze źle polutowanym kablem w ten sposób wykryjemy, toteż Sound Bullet oferuje też testowanie kabli XLR w trybie automatycznym.

Pozostawiamy kabel połączony jak wyżej i wciskamy przez dwie sekundy przycisk SEL. Ciche „prztyknięcie” i wyciszenie sygnału generatora poinformuje nas, że przeszliśmy do trybu testera kabli (zacznie też błyskać białym światłem dioda LED).

 

[img:8]

 

Teraz musimy przenieść nasz wzrok na boczną ściankę, gdzie mamy trzy pary czerwonych diod LED, które będą zaświecały się sekwencyjnie.

 

[img:9]

 

Jeśli wszystkie pary się zgadzają, tzn. że kabel jest OK. W przypadku problemów z przerwaną żyłą, albo źle polutowanymi żyłami (np. „na krzyż”, czyli pin2 do pinu3) od razu zauważymy to po „niekoherentnym” świeceniu się diod testera. Dodam jeszcze, że możemy też manualnie testować każdą parę połączeń wciskając przycisk SEL, a jeśli będziemy chcieli wrócić do automatycznego testowania, wystarczy nacisnąć przycisk TO. Wyjście z trybu testera kabli wymaga powtórnego wciśnięcia przycisku SEL przez 2 sekundy.

To wciąż jeszcze nie wszystko, w czym może pomocny być Sound Bullet. Zdarzyła Wam się może taka sytuacja, że podłączony kablem mikrofon dynamiczny działał OK, a pojemnościowy już nie? Problemem był tu zapewne brak zasilania phantomowego, za co (zakładając, że realizator za konsoletą sprawdził, że włączył Phantoma i konsoleta jest w 100-procentach sprawna) odpowiadał kabel. Wystarczy np. że jedna z żył („gorąca”, albo „zimna”) jest przerwana i o ile sygnał z mikrofonu dynamicznego „przejdzie” przez taki kabel, to z zasilaniem Phantom może już się nie udać. Podobnie jeśli do wtyku XLR nie będzie podpięta masa kabla. Oczywiście jeśli wcześniej przetestujemy kabel za pomocą wbudowanego testera kabli i wszystko wyjdzie OK, to nie powinno być problemów zarówno z przesyłaniem sygnału, jak i zasilania Phantom. Ale jeśli takowy problem się pojawi, a mamy na tyle czasu, aby sprawdzić to połączenie (wiadomo, że w deficycie czasu nikt nie będzie się bawił w testy, tylko szybko wymieni kabel na inny – choć to wcale nie gwarantuje, że problem zniknie), wyciągamy nasz Sound Bullet i wpinamy go na miejsce niedziałającego mikrofonu lub Di-boxa. Jeśli zasilanie Phantom jest przesyłane poprawnie, czyli występuje napięcie stałe na obu pinach – tzn. 2 i 3 – wtyku XLR kabla, obie znajdujące się koło gniazda słuchawkowego diody LED zaświecą się na czerwono, przy czym świecąc światłem ciągłym poinformują nas, że napięcie ma wartość 48 V +/-4V (czyli w zakresie od 44 do 52 V). Jeśli zaś to napięcie jest mniejsze niż 44 V, ale większe niż 24 V, LEDy będą powoli błyskać.

 

[img:10]

 

Oczywiście brak świecenia jednej lub obu diod zwiastuje nadchodzące lub już obecne problemy i należy się tym odpowiednio szybko zająć.

Ach, o jednej (już chyba ostatniej) rzeczy zapomniałem – podłączając do Sound Bullet sygnał, czy to poprzez gniazdo XLR czy jack ¼”, możemy go nie tylko podsłuchać na wbudowanym głośniczku lub podłączonych słuchawkach, ale także oszacować jego poziom. Służą do tego dwie diody w okolicy przełącznika poziomu sygnału generatora. Zaświecenie dolnej z nich, opisanej jako SG, poinformuje nas, że poziom sygnału na danym wejściu przekracza -20 dBu RMS, zaś zapalenie się drugiej z nich, czyli PK, to informacja dla nas, że sygnał ma poziom przekraczający +10 dBu.

 

[img:11]

 

Funkcja bardzo przydatna, gdy nie mamy słuchawek, a chcemy zachować absolutną ciszę, albo – na odwrót – w tak głośnym otoczeniu, że z malutkiego głośnika Sound Bullet i tak nic nie usłyszymy. Spoglądając zaś na ten prosty miernik poziomu sygnału dowiemy się, czy jakiś „sensowny” (w sensie jego poziomu) sygnał w ogóle się pojawił i mniej więcej jaki poziom ma.

SoundBullet jest zasilany z wbudowanego akumulatorka, który ładujemy przez gniazdo USB C. Należy pamiętać, aby po każdym użyciu – jeśli oczywiście nie planujemy za minutę sprawdzać inny kabel albo połączenie – wyłączać zasilanie urządzenia, bowiem w pełni naładowany akumulator pozwala na pracę „pocisku” przez około 2 godziny.

 

[img:12]

 

Podsumujmy

Zanim przejdziemy do pozostałych dwóch „szpejów” firmy Sonnect (tak a’propos, w jej ofercie w zasadzie nie ma niczego innego, oprócz właśnie opisanego już Sound Bullet i dwóch pozostałych „pacjentów”, którymi zajmiemy się za moment – jeśli chodzi o produkty własne, bowiem Sonnect jest też dystrybutorem amerykańskiego SoundTools Davida Rata), podsumujmy to, czego dowiedzieliśmy się o „dźwiękowym pocisku”.

Przede wszystkim zacznijmy od tego, czego jeszcze się NIE DOWIEDZIELIŚMY. A nie dowiedzieliśmy się, ile za Sound Bullet trzeba zapłacić. No, cóż….nie jest to urządzenie najtańsze, bez wysupłania z kieszenie co najmniej 1100 zł się raczej nie obejdzie. Ale czy będzie to wydatek zmarnowany? Tego bym nie powiedział, a wręcz zupełnie się z tym twierdzeniem nie zgodzę.

Sound Bullet to narzędzie stworzone przez inżyniera dźwięku dla inżynierów dźwięku (techników, realizatorów). A któż lepiej, niż człowiek parający się na co dzień przygotowaniem różnorakich systemów dźwiękowych do pracy będzie wiedział lepiej, jakie narzędzie jest do tego niezbędne, albo chociaż przydatne. Oczywiście nie ma dwóch jednakowych osób, mających takie same potrzeby czy pomysły, jak rozwiązać ten czy tamten problem. Ba, w naszej branży normą jest, że każdy (no, prawie każdy) wie i potrafi zrobić lepiej to, co robi gość (gościni??), który akurat stoi za mikserem, za komputerem zarządzającym systemem itp. Ale – na poważnie – Sound Bullet jest naprawdę przemyślanym urządzeniem, które posiada to, co powinno posiadać, bez niepotrzebnych „wodotrysków” zwiększających rozmiary czy cenę. Można oczywiście „kręcić nosem” na to, że za mało sygnałów testowych, albo że można testować tylko kable XLR (a nie również np. skrętki), ale zamysłem twórcy Sound Bullet było to, aby przede wszystkim było to urządzenie niewielkie i poręczne, pozwalające na szybką diagnostykę najczęściej pojawiających się problemów na scenie czy podczas przygotowywania systemu – a tutaj za pewnie jakieś 90% takich sytuacji odpowiadają połączenia sygnałowe prowadzone kablami XLR lub jack. I to właśnie możemy szybko „wykryć” korzystając z „dźwiękowego pocisku” od firmy Sonnect.

Pokusiłem się też o zmierzenie widma szumu różowego generowanego przez Sound Bullet – zarówno z wyjścia XLR (pierwszy wykres), jak i jack (wykres drugi). Jakie wnioski? Po pierwsze różnice między nimi są zauważalne, choć niewielkie i w zasadzie w paśmie, które leży już praktycznie poza naszą percepcją, czyli w niskim basie. Po drugie – nawet w tym nieco zawężonym zakresie z wyjścia jack pasmo jest i tak na tyle szerokie, że można nawet testować za jego pomocą zestawy subniskotonowe, bowiem pasmo szumu różowego z wyjścia XLR rozciąga się od ok. 10 Hz do co najmniej 20 kHz, zaś z wyjścia jackowego od około 20 Hz również do co najmniej 20 kHz (w obu przypadkach przyjmując kryterium -6 dB).

 

[img:13]

[img:14]

 

Ale – jak już wspomniałem na początku – to nie wszystkie „przydasie” dźwiękowe od tejże firmy. Spójrzmy teraz na wyglądający niepozornie „kabelek”

 

SoundWire

To z pozoru zwykły kabel, choć z nietypowymi „końcówkami” – z jednej strony ma dwa męskie złącza XLR, a z drugiej złącze USB C.

 

[img:15]

 

Jak pewnie nietrudno się domyśleć, służyć on będzie do podłączenia komputera, smartfonu, tabletu czy innego urządzenia zdolnego do odtwarzania audio przez złącze USB, bezpośrednio do miksera albo stage-boxa (splittera).

 

[img:16]

 

Dzięki temu możemy odtwarzać muzykę (czy inne dźwięki) np. bezpośrednio z komputera – korzystając z wyjścia USB – bez konieczności używania interfejsu audio.

 

[img:17]

[img:18]

 

Bo też – prawdę mówiąc – to JEST interfejs audio USB, tyle że w postaci miniaturowego układu scalonego „zaszytego” we wtyku USB C.

 

[img:19]

 

Tego typu rozwiązanie same w sobie nie jest czymś niezwykłym – wystarczy wpisać w dowolnej wyszukiwarce hasło typu „USB C – XLR” i okaże się, że podobnie wyglądające kabelki można znaleźć w sprzedaży, i to w znacznie niższej cenie. No właśnie, „wyglądające”. Cóż takiego odróżnia więc SoundWire od owych „kabelków”?

W zwykłym kablu USB-XLR przeważnie znajduje się prosty przetwornik cyfrowo-analogowy, najczęściej 16- lub 24-bitowy, z częstotliwością próbkowania do 48 kHz, ewentualnie 96 kHz. Tutaj mamy 32-bitowy przetwornik DAC, w którym maksymalna częstotliwość próbkowania (wybierana z poziomu komputera) to aż 192 kHz – nieźle, jak na coś, czego nie widać! Ale to nie wszystko, w tradycyjnym „kabelku” mamy po jednej żyle „na kanał”, a więc – pomimo tego, że na końcach są symetryczne złącza XLR – nie spodziewajmy się połączenia symetrycznego (najczęściej pin3 będzie zwarty do masy lub w ogóle nie podłączony). Poza tym takim kabelkiem – jeśli pozostawimy na kanałach, do których go podłączymy w mikserze włączony Phantom – szybko i skutecznie możemy sobie „załatwić” złącze USB w komputerze czy telefonie.

Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku SoundWire. W każdym złączu XLR – nota bene solidnym, neutrikowskim – ukryty jest specjalnie zaprojektowany miniaturowy transformator separująco-symetryzujący.

 

[img:20]

 

Za jednym zamachem więc nie tylko wyprowadzamy sygnał na kanał już jako symetryczny, ale dodatkowo transformatorki chronią zarówno wbudowane „scalaki” (w przetworniku DAC), jak i złącze USB przed uszkodzeniem spowodowanym podaniem napięcia stałego, najczęściej przekraczającego 40 V. Ponadto sam kabel zbudowany jest nie z dwóch, ale z czterech żył (QuadCore) – aby zapewnić wysoką jakość dźwięku, ochronę przed zakłóceniami i zminimalizować przesłuchy – oczywiście ekranowanych (masa), chronionych przed przypadkowym naciągnięciem lub ściśnięciem przez specjalnie wykonany oplot z podwójnego włókna nylonowego.

 

[img:21]

 

Oplot jest oddzielony od kabla, co zapewnia maksymalną elastyczność i miękkość w dotyku.

 

[img:22]

 

Żeby kabel „w stanie spoczynku” nam się nie rozwijał, do rozgałęzienia Y przymocowana jest na stałe elastyczna linka (w zasadzie gumka) mocująca, dzięki czemu zabezpieczenie go przed rozwijaniem nie wymaga stosowania dodatkowych tasiemek z rzepem czy – nie daj Boże – taśmy izolacyjnej.

 

[img:23]

 

Każdy XLR ma pierścień z opisem kanału, czyli L lub R, dzięki czemu nie musimy sprawdzać, czy udało nam się „trafić”, wpinając je do konsolety.

 

[img:24]

 

Jak widać wszystko przemyślane do najmniejszego szczegółu! Acha, mamy jeszcze dołączoną przejściówkę z USB C na USB A, jeśli zabraknie nam wolnych złącz USB C w komputerze, albo mamy starsze urządzenie, które nie posiada „C”.

 

[img:25]

 

Ale to nie wszystko – w zestawie z kablem dostajemy etui, które też nie jest jakimś zwykłym „woreczkiem”.

 

[img:26]

 

Jak można zobaczyć na zdjęciach etui ma format pozwalający na swobodne schowanie wcale nie ciasno zwiniętego kabla, a jego wykonanie może być wzorem dla tego typu „pokrowców”. Kolejny „bajer” to zamknięcie – podobnie jak w przypadku etui SoundBullet z magnesem oraz dodatkowym zaczepem, które zabezpiecza etui przed przypadkowym otwarciem – i to baaardzo skutecznie (sprawdzone!!).

 

[img:27]

 

Czy SoundWire ma w takim razie jakieś minusy? No, niestety ma – cena, która jest tylko trochę niższa, niż cena Sound Bullet. Ale czy aby na pewno zakup SoundWire to taki wielki koszt? Policzmy – w jednym „kabelku” mamy interfejs audio USB, o naprawdę wyśrubowanych parametrach, z wyjściami symetrycznymi XLR, izolowanymi galwanicznie za pomocą transparentnych akustycznie transformatorów, zapakowany w solidnie wykonane, estetyczne etui. Jeśli więc chcielibyśmy kupić dobrej klasy interfejs audio USB (32 bit, 192 kHz), dwa monofoniczne lub jeden stereofoniczny pasywny Di-box, kabel USB i dwa kable XLR-XLR to zapłacimy podobnie jak za SoundWire, a pewnikiem i więcej.

 

SoundWire Mini

Drugi, podobnie wyglądający kabelek od firmy Sonnect to SoundWire mini, który – w przeciwieństwie do SoundWire – zamiast złącza USB (i zaszytego w nim przetwornika), ma zwykły kątowy wtyk mini-jack (3,5 mm).

 

[img:28]

 

Na drugim zaś końcu mamy dokładnie to samo, czyli dwa złącza XLR firmy Neutrik z wbudowanymi miniaturowymi transformatorami.

 

[img:29]

 

Mamy więc do czynienia z często spotykanym kablem, pozwalającym na podłączenia urządzenia z wyjściem słuchawkowym mini-jack (tabletu, komputera, smartfona) bezpośrednio do miksera czy stage-boxa. I znów – w przeciwieństwie do dużo tańszych „zwykłych” odpowiedników – mamy tutaj w bonusie nie tylko symetryczne wyjścia, ale również izolację galwaniczną, chroniącą gniazdo słuchawkowe przed podaniem napięcia fantomowego.

 

[img:31]

 

[img:32]

 

Budowa SoundWire mini jest taka sama jak SoundWire, czyli QuadCore, podwójny oplot z włókna nylonowego, elastyczna linka zabezpieczająca przed rozwijaniem plus zapinane na magnes etui – nie ma się więc nad czym rozwodzić po raz drugi. Cena oczywiście też nie należy do najniższych, ale znów sumując ceny poszczególnych urządzeń/kabli spełniających wszystkie funkcje, których dostarcza nam SoundWire mini, wychodzi mniej więcej na to samo.

 

[img:30]

 

Reasumując

Ogólnie można wszystkie trzy „szpeje” podsumować krótko – mała rzecz, a cieszy. Sound Bullet to bardzo przydatne narzędzie dla techników czy inżynierów systemów nagłośnieniowych, ale i dla realizatorów też. W tym niewielkim, poręcznym urządzeniu zmieszczono w zasadzie wszystko, co jest niezbędne do szybkiej diagnostyki połączeń na scenie czy między sceną a FOH-em – do tego solidnie wykonanym i „gustownie” zapakowanym w równie solidne etui, które można szybko i skutecznie przytwierdzić do paska spodni.

Z obu „kabelków” na pewno ucieszą się realizatorzy oraz inżynierowie dźwięku, którym przyjdzie wystroić system czy – już później – odtwarzać podkłady, efekty dźwiękowe czy „inksze fanfary”. Szczególnie atrakcyjny jest SoundWire (ten z USB C), bowiem pozwala ominąć „najsłabsze ogniwo”, czyli DAC i wzmacniacz słuchawkowy, które w dużej liczbie smarfonów/tabletów/laptopów nie są najwyższej jakości, co przekłada się na słyszalną degradację brzmienia odtwarzanej przezeń muzyki. A dzięki SoundWire mamy „dostęp” do źródłowego, cyfrowego dźwięku – i to jest naprawdę słyszalne.

Nie do przecenienia jest też fakt galwanicznej separacji oraz to, że mamy na „końcu” złącza gotowe do podłączenia do każdego miksera/stage-boxa – XLR-owe i to w pełni symetryczne. Cena może co prawda na pierwszy rzut oka nieco odstraszać, ale jeśli przyjrzymy się bliżej możliwościom wszystkich trzech „przydasi” i skalkulujemy, ile musimy wydać na złożenie z kilku „klocków” tego, co oferują SoundWire i SoundWire mini, cena przestanie być taka straszna.

Jeśli zależy nam na bezpieczeństwie (połączeń, gniazd w komputerze/smartfonie) i spokojniej głowie podczas przygotowania systemu, soundchecku czy już samego wykonu, a do tego cenimy estetykę i solidność wykonania narzędzi, którymi się posługujemy, nie powinniśmy przejść obojętnie nad tym, co oferuje firma Sonnect, czyli SoundBullet, SoundWire i SoundWire mini.

Gdzie kupić?

SONNECT SONNECT

Dystrybucja w Polsce:

SKENE

tel.: +48 515285096
tel.: +48 608 689 978
adres:
ul. Wodna 9 10-190 Olsztyn
reklama
Copyright © INFOMUSIC 2018
Szanowny Czytelniku
 
 
Aby dalej móc dostarczać Ci coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać Ci coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na lepsze dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Poufność danych jest dla INFOMUSIC.PL niezwykle ważna i chcemy, aby każdy użytkownik portalu wiedział, w jaki sposób je przetwarzamy. Dlatego sporządziliśmy Politykę prywatności, która opisuje sposób ochrony i przetwarzania Twoich danych osobowych. 
 
 
25 maja 2018 roku zaczęło obowiązywać Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (określane jako "RODO", "ORODO", "GDPR" lub "Ogólne Rozporządzenie o Ochronie Danych"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować Cię o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich będzie się to odbywało po dniu 25 maja 2018 roku. Poniżej znajdziesz podstawowe informacje na ten temat.
 
Kto jest administratorem Twoich danych osobowych?
 
Administratorem, czyli podmiotem decydującym o tym, jak będą wykorzystywane Twoje dane osobowe, jest INFOMUSIC. Rejestr firm: INFOMUSIC z siedzibą w Gdańsku przy ul. Zielona 20/14  80-746 Gdańsk, Nr ewidencyjny: 112588, Numer VAT: NIP PL 584 2259505, REGON 192 886 210.  Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w naszej Polityce prywatności 
 
 
Jakie dane są przetwarzane ?
 
Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, w tym stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności udostępnianych przez INFOMUSIC,w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez nas oraz naszych Zaufanych Partnerów.
 
Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych osobowych?
Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych osobowych w celu świadczenia usług, w tym dopasowywania ich do Twoich zainteresowań, analizowania ich i doskonalania oraz zapewniania ich bezpieczeństwa jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie. Taką podstawą prawną dla pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. 
 
Komu udostepniamy Twoje dane osobowe?
 
Twoje dane mogą być udostępniane w ramach grupy portali INFOMUSIC.PL. Zgodnie z obowiązującym prawem Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie, np. agencjom marketingowym, podwykonawcom naszych usług oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa np. sądom lub organom ścigania – oczywiście tylko gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną. 
 
Pełna treść w polityce prywatności
 
Gdzie przechowujemy Twoje dane?
Zebrane dane osobowe przechowujemy na terenie Europejskiego Obszaru Gospodarczego („EOG”), ale mogą one być także przesyłane do kraju spoza tego obszaru i tam przetwarzane. 

 
Jakie masz prawa?
 
Prawo dostępu do danych:  
W każdej chwili masz prawo zażądać informacji o tym, które Twoje dane osobowe przechowujemy. Aby to zrobić, skontaktuj się z INFOMUSIC.PL– otrzymasz te informacje pocztą e-mail. 
 
Prawo do poprawiania danych: 
Masz prawo zażądać poprawienia swoich danych osobowych, jeśli są one niepoprawne, a także do uzupełnienia niekompletnych danych.  Jeśli masz konto w INFOMUSIC.PL lub konto portalach grupy INFOMUSIC.PL, możesz edytować swoje dane osobowe na stronie swojego konta. 
 
Szczegółowe informacje dotyczące Twoich praw znajdują się w Polityce prywatności 
 
Dlatego też proszę naciśnij przycisk „ZGADZAM SIĘ, PRZEJDŹ DO SERWISU" lub klikając na symbol "X" w górnym rogu tego oka, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych zbieranych w ramach korzystania przez ze mnie z Usług  INFOMUSIC, w tym ze stron internetowych, serwisów i innych funkcjonalności, udostępnianych zarówno w wersji "desktop", jak i "mobile", w tym także zbieranych w tzw. plikach cookies przez nas i naszych Zaufanych Partnerów, w celach marketingowych (w tym na ich analizowanie i profilowanie w celach marketingowych). Wyrażenie zgody jest dobrowolne i możesz ją w dowolnym momencie wycofać.
 
Pełny regulamin i Polityka prywatności znajduje sie pod poniższym linkiem. Prosimy o zapoznanie się z dokumentem. https://www.infomusic.pl/page/rodo 
 
Zgadzam się, przejdź do serwisu Nie teraz