TEST: JOYO I-MIC - Mikrofon czy gadżet?
Autor: Rafał Sambor • 24 lipca 2015


- Pancerna obudowa
- Prosta obsługa
- Cena
- Spory szum własny urządzenia
Słyszeliście, że już niedługo w najnowszych smartfonach i tabletach ma zabraknąć wbudowanych mikrofonów? Chodzi głównie o oszczędności i zmniejszenie wagi urządzenia, poza tym mało kto korzysta z nich dzisiaj po to aby dzwonić, więc takie posunięcie wydaje się być rozsądne...
Nie martwcie się! Na razie chyba nikt oprócz mnie na taki pomysł nie wpadł ;) Gdyby jednak rzeczywiście tak się stało, to pozostaje nam zaopatrzyć się w magiczny mini-mikrofon JOYO I-MIC.
Przejdźmy zatem do sedna sprawy. Zastanawiałem się przez jakiś czas czy warto testować coś co bardziej przypomina wątpliwy gadżet niż urządzenie do rejestrowania czegokolwiek... Ale gadżet też może być użyteczny, więc zdecydowałem dać mu szanse.
Zniszcz mnie!
Mikrofon przyjechał do mnie w niewielkiej bąbelkowej kopercie. Po jej rozpakowaniu zobaczyłem bardzo eleganckie, kwadratowe pudełeczko. Rozmiar? Takie jak pudełeczko od pierścionka zaręczynowego, jeśli już ktoś to przerabiał :) Mini-mikrofon więc i mini-pudełeczko.
Otwieram je, a w nim? Mini-mikrofon! Od razu wydał mi się podejrzany, ponieważ spodziewałem się plastikowej (czytaj: marnej) obudowy, a tu jego wygląd sprawiał wrażenie, że mamy do czynienia z czymś poważniejszym. Po ostrożnym - choć zupełnie niepotrzebnie - wyjęciu go z wycięcia, w którym się znajdował, okazało się, że trzymam w ręku metalowy, pancerny pocisk! Nie mogłem uwierzyć, że za takie pieniądze możemy dostać coś tak solidnego! Tak wiem... Jeszcze nie wspomniałem o cenie, ale specjalnie trzymam ją na później.
W pudełku znajdziemy dodatkowo dwa kabelki, jeden krótki około 10 cm i drugi znaczenie dłuższy ok. 1 metra. Ich ilość nie jest przypadkowa. Instrukcja mówi, że mikrofon możemy wpiąć bezpośrednio do iPhona lub iPada. Natomiast do urządzeń opartych na androidzie czy Windowsie bądź innych urządzeniach z system iOS należy użyć dołączonych przewodów. Warto zatem chociaż rzucić okiem na rysunki w instrukcji obsługi, które przedstawiają sposób połączenia mikrofonu z odpowiednimi urządzeniami.
Dodam jeszcze, że do testu dostałem wersję srebrną. W sprzedaży dostępny jest także mikrofon w kolorze złotym.
![[img:2]](/img/artykuly/zdjecia/joyo-imic-72562-min.webp)
I-MIC w akcji...
Mikrofon jest typowym urządzeniem Plug & Play. Wystarczy go podłączyć i już można go używać. Proste i wygodne rozwiązanie. Podczas nagrywania głosu (mowa, śpiew) I-MIC na pewno nie porywa jakością nagranych próbek, ale pamiętajmy, że też nie taki jest jego cel. Ma on nam poprawić nieco jakość głosu w stosunku do mikrofonu, który jest wbudowany do naszego telefonu. Tę funkcję spełnia. Choć znajdziemy obecnie na rynku mobilne urządzenia, których wbudowany mikrofon zarejestruje dźwięk lepiej. Nagranie jest nieco selektywniejsze i jaśniejsze. Jest to niestety obarczone większymi szumami nagranych próbek. Korzystając jednak z różnych dostępnych darmowych aplikacji do nagrywania możemy te przypadłości zminimalizować. Podobny efekt był podczas nagrywania pianina akustycznego.
Oczywiście mikrofonu możemy używać także do rejstrowania innych instrumentów muzycznych np. gitara akustyczna. Zakładam, że efekt będzie bardzo podobny.
Dodatkowa przedłużka (około1 metr), która jest dołączona do zestawu pozwala nam korzystać z mikrofonu bez potrzeby trzymania telefony czy tabletu w dłoni i skierować go w konkretne miejsce źródła dźwięku. Wygodne rozwiązanie, które może się przydać w przypadku wywiadów itp. Co istotne, I-MIC zbiera dźwięk zarówno gdy jest blisko źródła dźwięku jak i w sytuacjach gdy jest oddalony o kilkanaście metrów.
Podsumowanie: Czy mamy do czynienia z mikrofonem czy gadżetem?
Raczej skłaniałbym się w stronę gadżetu, ale przydatnego i użytecznego. Na pewno nie jest to mikrofon, na którym nagramy nasz wokal na płytę czy głos lektora do reklamy, ale próba czy wywiad już zdecydowanie tak - i na pewno w lepszej jakości oraz przy większym komforcie pracy niż bez I-MIC. Nieraz trafiały w moje ręce dziwne wynalazki, które firmy rozdawały swoim kontrahentom jako super fajny gadżet i to czasami za spore pieniądze. Miały one jedną wadę! Były zupełnie bezużyteczne...
Tak więc jeśli zastanawiacie się nad niewielkim rozszerzeniem możliwości waszego telefonu, tabletu czy nawet komputera lub chcecie zrobić komuś mini-prezent to I-MIC jest całkiem fajną opcją. Ja już mam!
P.S. Pamiętajcie, że kupując go płacicie tylko za opakowanie. Pancerny "mikrofonik" dostajecie Gratis! Cena, uwaga... JEDYNE 33 PLN! Tak, wiem... Mnie też zatkało :)