TEST bezprzewodowych słuchawek SoundMagic WP10
Autor: Piotr Bartosiuk • 4 października 2013- Solidne wykonanie
- Duże, mocne etui
- Zadowalająca jakość dźwięku na kablu i jak i bez niego
- Zewnętrzna powłoka czasz szybko ulega ścieraniu
Odkąd pierwszy raz usłyszałem o marce SoundMagic znacznie częściej przyglądam się jej poczynaniom. Muszę stwierdzić, że bardzo mocno i poradnie rozpycha się wśród uznanych europejskich marek. Dzisiaj chiński producent nie musi się niczego wstydzić, a jego nowe patenty znacznie bardziej przyciągają uwagę niż wspomnianych wcześniej konkurentów. Tym razem do testów dostaliśmy duże słuchawki o oznaczeniu WP10. Jest to model, który pozwala nam na bezprzewodowe odsłuchiwanie naszej muzyki. Jak bardzo jakość odsłuchiwanego materiału będzie się różniła gdy podłączmy do nich kabel? Sprawdzimy w teście.
Budowa / wygląd
WP10-ki jak większość pełnowymiarowych słuchawek Soundmagic przychodzą do nas w najzwyklejszym białym kartonie. Dopiero w środku znajduje się sedno całej sprawy. A oprócz słuchawek składa się na nią multum rzeczy, po prostu multum. W dużej lecz całkiem zgrabnej, czarnej „szkatułce” z czerwonymi przeszyciami na zamku znajdziemy cały arsenał, którymi ujarzmimy WP-10 ki. W szkatułce mamy prawdziwe skarby:
- Słuchawki
- Nadajnik
- Kabel USB, dzięki któremu naładujemy nadajnik oraz podłączymy go do komputera
- Standardowy kabel Jack- Jack
- Niestandardowy, bo bardzo krótki kabel Jack – Jack
- Kabel RCA – Jack
- Zasilacz USB z czterema rodzajami wtyczek
Być może nie powinienem narzekać na ilość dołączonych gadżetów i być może nie powinienem wtrącać się w budżet firmy SoundMagic, ale dołączenie aż czterech końcówek uważam trochę za przesadę. Reszta gadżetów jest jak najbardziej przydatna i pozwoli użytkownikom na podłączenie się do czegokolwiek tylko chcą. Kablem RCA podłączymy się pod TV, a dzięki krótkiemu kablowi Jack – Jack pozbędziemy się niepotrzebnej plątaniny.
Jakość etui i jakość poszczególnych elementów wyposażenia oraz sposób ich zapakowania świadczą o tym, że mamy tu do czynienia z naprawdę wyrafinowanym produktem. Jedynie kabel RCA sprawia wrażenie jakby jego wartość nie przekraczała 5 zł. Ale najważniejsze są słuchawki.
Ich budowa jest bardzo skromna. Kolorystyka ogranicza się do odcieni czerni i szarości. Wszystko jest pokryte matowym plastikiem. Matowa, gumowa powłoka na plastikowych elementach widocznie się ściera co w przyszłości może skutkować niezbyt ładnym wyglądem słuchawek. Testowany model obarczony był paroma skazami. Dłuższe ich użytkowanie na pewno spowoduje zmiany w ich wyglądzie. Góra pałąka jak i wymienne nauszniki są wykonane z bardzo przyjemnej skóry. Od spodu pałąka jest miękka gąbka. Regulacja obwodu słuchawek opiera się na aluminiowej konstrukcji. Aluminiowe są również łączenia ruchomych części. A jest ich sporo, ponieważ czasze słuchawek możemy regulować w praktycznie wszystkich płaszczyznach. Z jednej strony to bardzo dobrze. Z drugiej strony jednak trzymając je w dłoniach mamy wrażenie, że wszystko tu się rusza i wszystko ma luzy. Przy tym rozmiarze słuchawek może to być nieznośne. A co będzie, gdy się wszystko wyrobi? Na tę chwilę wszystko chodzi z dobrym oporem chociaż jeden zawias bardzo trzeszczy i piszczy.
Słuchawki są spore. Zdecydowanie „połykają” moje uszy. Jednak nie zaryzykowałbym skakania w nich w rytm muzyki. WP10 nie trzymają się mocno głowy, docisk nie jest dobry i wystarczą niewielkie ruchy głową, aby te zsunęły się z niej. Ten model poleciłbym dla bardziej opanowanych osób. Dla tych którzy chcieliby oglądać filmy czy słuchać muzykę topiąc się w swojej ulubionej kanapie.
Wrażenie słuchowe
Z kablem
Wrażenia po odsłuchu kilkunastu godzin muzyki w tym modelu są pozytywne. Wykres na opakowaniu pokazuje, że słuchawki mają w miarę płaską charakterystykę. Najbardziej równo grają średnie oraz wysokie tony. To one najbardziej zwracają naszą uwagę. Doły także zwracają uwagę, ale wtedy, gdy nam ich brakuje. ;) Wsłuchując się w utwory nastawione na zalewanie nas basem czyt. elektronika deephouse itp. usłyszymy go więcej i powinien on przypaść nam do gustu, ponieważ jest bardzo wyraźny i dynamiczny. Pierwsze skrzypce odgrywają tu jednak dwa pozostałe pasma. One również są bardzo dynamiczne i wyraźne. Górne częstotliwości nie kłują w uszy.
Wartym zaznaczenia jest fakt, że te słuchawki o charakterystyce zamkniętej nie uderzają sygnałem bezpośrednio w nasze bębenki. Dźwięki bardzo fajnie rozpływają się po całych naszych małżowinach.
Bez kabla
Dla wielu osób pozbycie się kabla oznacza znacznie gorszą jakość dźwięku. A tu co ciekawe nie jest gorzej – jest po prostu inaczej. Bas znacznie bardziej wypełnia czasze. Do tego stopnia, że te same utwory zaczynają trząść moimi uszami. Dopiero teraz odnosimy wrażenie, że każdej częstotliwości jest w sam raz. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że bas staje się mniej czytelny. W niektórych utworach jest na tyle niewyraźny, że odczuwamy wrażenie charczenia. Panorama zawęża się w porównaniu z odczuciami na kablu.
Pomimo tego jakość dźwięku w SoundMagic WP10 bez kabla jest bardzo dobra, a brzmienie bardziej "konsumenckie”, bardziej ciepłe.
Sygnał w słuchawkach będzie wyraźny w każdym pomieszczeniu Twojego 4 pokojowego mieszkania. Dopiero za zamkniętymi drzwiami od pokoju i zamkniętymi drzwiami wejściowymi do domu, będąc na klatce piętro niżej sygnał ucichł. Wcześniej (ze dwa metry) sygnał zaczął przerywać co oczywiście nie pozwala przyjemnie odsłuchiwać naszych utworów lub ulubionych programów w TV. Generalnie jednak w standardowym M4 nie powinniśmy mieć problemów z odsłuchem.
Warto dodać także, że nadajnik WP10 jest DAC-iem (Digital to Analog Converter). Dzięki temu możemy używać urządzenia jako wysokiej klasy zewnętrzną kartę cyfrową do komputera lub laptopa. Dźwięk przesyłany przez USB jest czysty i bez zakłóceń, po przejściu przez WP10 zyskuje jeszcze bardziej na odbiorze.
Podsumowanie
Słuchawki WP10 wykorzystujące bezprzewodową technologię radiową to dobry produkt. Mam pewne obawy co do niektórych elementów konstrukcyjnych oraz do materiałów wykończeniowych, ale istotą jest tu dźwięk. Na kablu mamy czystość i wyrazistość. Bardziej wypchnięte są pasma górne i środkowe. Dołu jest wyraźnie mniej. Bez kabla wszystko się jakby wyrównuje jednak przy mocnych utworach dół nie brzmi już czytelnie chociaż jest go znacznie więcej.
Dlatego słuchawki zdecydowanie lepiej spiszą się przy muzyce klasycznej, rockowej, gitarowej, wokalnej. Lub będą niemalże butikowym odsłuchem naszych ulubionych programów i filmów TV.