

NAMM'25: Gainlab Wizard i Lieutenant - innowacje w przetwarzaniu dźwięku!
Jedno ze stoisk na targach NAMM 2025, które odwiedziła nasz kamera, należało do firmy Gainlab Audio. Zajmuje się ona projektowaniem i produkcją sprzętu studyjnego najrozmaitszej maści, a do Anaheim przywiozła dwa nowe produkty.
Gainlab Audio GLA-TS1 Wizard Stereo Tube Saturator
Pierwszym z owych produktów jest GLA-TS1 Wizard Stereo Tube Saturator, dla przyjaciół po prostu Wizard. Jak na „czarodzieja” przystało, powinien on umieć czynić czary. I chyba biorąc pod uwagę doświadczenie i dorobek Gainlaba - umie. W tym przypadku owa magia polega na saturacji brzmienia podanego mu materiału dźwiękowego. Wizard jest procesorem lampowym, zatem świetnie daje sobie z takim zadaniem radę, a ponieważ to urządzenie stereofoniczne, to wszelkie regulacje wpływają jednakowo na oba kanały.
Łańcuch przetwarzania wygląda tu następująco: ze stopnia wejściowego sygnał trafia do trzypasmowego korektora z półparametrycznym filtrem pasma średniego, a stąd do sekcji nasycenia. Tutaj znajdują się dwa regulatory. Jednym z nich ustalamy sposób pracy lamp poprzez regulację Bias, drugim zaś proporcje zawartości wytworzonych w ten sposób częstotliwości harmonicznych w sygnale wynikowym. Nasycony sygnał możemy poddać „sprasowaniu” przez pokładowy kompresor typu Vari-Mu. Nazwa pokrętła, które reguluje intensywność owego „prasowania”, to wymowne Pressure. Sygnał opuszczający wnętrze kompresora trafia już prościutko do stopnia wyjściowego. I tyle. Czarodziej ma trafić d produkcji w końcówce marca.
Gainlab Audio Lieutenant
Drugim urządzeniem prezentowanym na stoisku Gainlab był porucznik. Nie mam pojęcia, co kierowało producentem, że nadał mu nazwę właśnie Lieutenant. Tak czy owak, całość składa się z dwóch komponentów – montowanego w racku modułu o wysokości 1U, który przyjmuje i wyrzuca sygnały, oraz fajnie wyglądającego kontrolera, będącego rzeczywistym centrum sterowania.
Odsłuchiwany materiał dźwiękowy może trafiać do Porucznika czterema drogami. Dwie pierwsze to wejścia analogowe, trzecim jest port AES/EBU, zaś czwartym łącze Bluetooth. Do systemu możemy podłączyć trzy zestawy monitorów, a do wyboru tego, z którego chcemy skorzystać, służą dedykowane przyciski. Każdemu z nich da się przypisać nazwę, jakkolwiek nie jest ona prezentowana na samych przyciskach, a na niewielkim wyświetlaczu. Zasadniczo więc sposób działania pulpitu jest standardowy. Jednakże Lieutenant ma też niespodzianki na pokładzie. Pierwsza to funkcja, którą producent ochrzcił nazwą Focus Filter. Działa ona jako filtr górno- bądź dolnoprzepustowy, albo pasmowy, a idea tego rozwiązania jest taka, że pozwala ono realizatorowi odcedzić pasmo, na którym chce się w danej chwili skupić. Ciekawe.
Druga ciekawostka polega na tym, że regulacja głośności odsłuchu dokonywana jest za pomocą obrotowego, krokowego tłumika, współpracującego z przekaźnikami. Trzecią jest natomiast funkcja Power Sequencer. Nie ma nic wspólnego z sekwencerem w takim znaczeniu, do jakiego, jako muzycy, przywykliśmy. O co więc chodzi? Każdy, kto pracuje w studiu, wie, że urządzenia należy włączać w określonej kolejności. Na przykład, monitory – czy to aktywne, czy pasywne ze wzmacniaczem – uruchamia się na samym końcu. Lieutenant ma wyprowadzenia dla trzech linii zasilających. Można do nich podłączyć sprzęt w studiu – rzeczone monitory, rack z outboardem czy komputer. Po pstryknięciu włącznika na pulpicie zasilanie do nich zostanie doprowadzone w ustalonej sekwencji, z możliwością określenia opóźnienia. Wyłączanie odbywa się zaś – mam nadzieję – w kolejności odwrotnej. Też ciekawe rozwiązanie, prawda?
I to by było na tyle ze stoiska Gainlab. Produkty tej marki dystrybuuje na terenie Polski firma Audiostacja. Tam możecie kierować wszelkie zapytania.